sobota, 29 lipca 2017

"Do trzech razy śmierć" czyli czarna róża Alka Rogozińskiego



DO 

TRZECH 

RAZY 

ŚMIERĆ 


Autor: Alek Rogoziński
Seria: Róża Krull na tropie (tom 1)
Wydawnictwo: FILIA

Co tu dużo mówić – książka „Do trzech razy śmierć” zachwyciła mnie swoją akcją, humorem oraz kryminalną zagadką. Miałam swojego obstawionego mordercę – ale Alek postanowił zaskoczyć w tej materii i wytypował innego. Zupełnie nie spodziewałam się uknucia takiej intrygi. I śmiało mogę powiedzieć – kocham Różę Krull!
Alku Rogoziński – przy Twoich książkach po prostu nie sposób się nudzić! A rezygnowanie z czytania (bo oko mi odmawiało posłuszeństwa o drugiej w nocy, choć walczyłam dzielnie) oznaczało, że zasnę bez poznania motywu i mordercy. Zagryzłam ten stres dwoma paczuszkami gum rozpuszczalnych. A niech to :)



Autorka powieści kryminalnych, Róża Krull, otrzymuje zaproszenie na zjazd pisarzy, odbywający się we dworku pod Krakowem. Już pierwszego dnia jej koleżanka po piórze zostaje otruta. Wszystko wskazuje na to, że morderca, który zostawił na miejscu zbrodni czarną różę, wciela w życie fabułę jednej z powieści Krull. A inni zaproszeni pisarze wcale nie są tak niewinni, jak się wydaje...

Pisarka rozpoczyna prywatne śledztwo. Pomagają jej w tym zakochany w gotowaniu specjalista od public relations, zafascynowany kryminałami boy hotelowy oraz trzy szalone blogerki. Czy detektywi-amatorzy okażą się skuteczniejsi od policji?

Do trzech razy śmierć to pierwsza część nowej serii komedii kryminalnych, zatytułowanej „Róża Krull na tropie”.

„Do trzech razy śmierć” Alka Rogozińskiego jest napisana w stylu autora. Dużo humoru, dużo tajemnic, dużo ciekawych wątków i poszlak. I oczywiście wszystko to napisane fajnym, prostym stylem. Czytasz, czytasz i nie wiesz nawet, że to już ciemna noc za oknem.



Autor swoich bohaterów tym razem umieścił w środowisku pisarzy i literatów, PR-owców a nawet blogerek - recenzentek. Super pomysł, bo jeszcze takiego nie spotkałam w żadnej książce!
Opisy całego pisarskiego świata i reguł jakimi się tam gra – sprawiły, że mocno się zastanawiałam czy faktycznie tak jest? Wcześniej nigdy nie myślałam o tym. A jak wiadomo ziarno prawdy jest w każdej fikcji. Więc mniemam, że i tu również autor nie omieszkał subtelnie zasiać tego ziarna. Chyba nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. :) Szczerość górą, wszak wszyscy jesteśmy ludźmi pełnymi wad.

Róża Krull – główna bohaterka powieści, pisarka, autorka kryminałów. Jak tu jej nie polubić? Jest taką zwyczajną, swojską kobietą. Taką „do tańca i do różańca” ale i taką, z którą „konie można kraść”. Jest pełna wad, ułomności, ale jest taka szczera i autentyczna przy tym, że naprawdę, jak dla mnie, lepszej kreacji głównej bohaterki nie można było stworzyć. Bo właśnie przez tą jej zwyczajność, moim zdaniem autor chciał pokazać, ze pisarz też człowiek.
A nie tak jak sądzi większość - wielki celebryta, wożący się złotą karocą, chadzający tylko po czerwonych dywanach. Oczywiście w środowisku pisarzy są i tacy – wielkie diwy oraz wielcy mistrzowie pióra – kreujący swój medialny wizerunek pod publikę. Jednak w znacznej (na szczęście) większości są to zwykli ludzie, tacy jak bohaterki powieści Alka Rogozińskiego.
Róża Krull – pakuje się wiecznie w jakieś afery i kłopoty, za sprawą swojego niefrasobliwego i upartego usposobienia. Na szczęście ma swojego anioła stróża w osobie Pawła Kwiatka vel Pepe.
Jest szczera do bólu i często mówi głośno co jej ślina na język przyniesie, zanim się w niego ugryzie. A wiadomo, że taka bolesna szczerość nie przysparza sympatii ani zbyt wielu przyjaciół. Bo przecież prawda najczęściej boli (niestety). I dlatego pokochałam Różę! Jest jaka jest, ale mówi co myśli. I tak trzymać! 


Powieść „Do trzech razy śmierć” przypomina mi swoim układem fabuły - powieści kochanej Agathy Christie. Gdzie bohaterów łączy jedno – wśród nich jest morderca. A czytelnik podczas lektury zgaduje niemalże bezwiednie, kto nim jest. Rozwiązanie zwykle okazuje się być zaskakujące. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że nasz rodzimy autor podjął się takiego układu. Bo sednem takiej powieści jest dociekanie, kojarzenie faktów, snucie domysłów i przewodząca temu wszystkiemu ciekawość. Każdy z nas jest wówczas detektywem. Pisanie takiej powieści z pewnością nie jest łatwe. A rezultat jest ogromną, intelektualną gratką dla fanów takiego nurtu.

„Do trzech razy śmierć” to kryminał, po który warto sięgnąć, nie tylko ze względu na mentalny, kryminalistyczny orgazm. Znajdziecie w niej też mnóstwo humorystycznych dialogów i zabawnych sytuacji, które sprawiły, że ja wtopiłam się w akcję i czułam się jedną z osób, zaproszonych na zjazd do dworku w Kopielnikach.

Niecierpliwie teraz będę czekała na kolejne tomy cyklu „Róża Krull na tropie”. W związku z tym już teraz pozwolę sobie zdradzić, ze kolejna część zatytułowana „Lustereczko powiedz przecie” będzie miała swoją premierę już niebawem, bo 27 września 2017 roku.



Na koniec mam pytanie do samego autora. :)
Koniec powieści „Do trzech razy śmierć” jest niejako zapowiedzią dalszych losów Róży Krull...do tego opis okładkowy głosi, że „W przygotowaniu tom drugi – Zabójcza korekta.”
Więc czy nastąpiła zmiana koncepcji samego tytułu drugiego tomu, czy ogólnie koncepcja drugiego tomu uległa zmianie?
Bardzo mnie to ciekawi.

poniedziałek, 24 lipca 2017

"Jak Cię zabić Kochanie?" czyli diabelskie koło młyńskie Alka Rogozińskiego



JAK CIĘ 

ZABIĆ 

KOCHANIE?



Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: FILIA Mroczna Strona

Oskarżony: Alek Rogoziński.
Postawiony zarzut: Zabrał jeden dzień z życia PrzeCzytajki.
Werdykt: Winny zarzucanych mu czynów!
Wyrok: Wieloletnie garowanie z kolejną wierną czytelniczką na karku.

Już w trakcie lektury „Jak Cię zabić Kochanie?” wiedziałam, dlaczego autora okrzyknięto „Księciem polskiego kryminału” :). Lekki, barwny język, idealnie dobrane słownictwo, mnóstwo zabawnych sytuacji i fantastycznie wykreowani bohaterowie, a to wszystko na tle morderstwa i zbrodni niemalże doskonałej. Niemalże, gdyż jak się okazuje, "...Mordowanie wcale nie jest takie proste, jak można by było przypuszczać".



Trzydziestoletnia Kasia ma szansę odziedziczyć ogromny spadek. Jest tylko jeden warunek - musi wysłać na tamten świat niekochanego przez siebie męża. Jak się jednak okaże, nie dość, że jest to piekielnie trudne zadanie, to i ona sama szybko zamieni się z myśliwego w ściganą zwierzynę. Rozpoczyna się komedia omyłek, w której każdy może przez przypadek stać się i ofiarą, i mordercą...

To moje pierwsze i z pewnością nie ostatnie spotkanie z twórczością Alka, z ciekawością przeczytam kolejne jego powieści.

„Jak Cię zabić Kochanie?” - to ku mej uciesze komedia pomyłek i kryminał w jednym. 
Akcja rozgrywa się wręcz błyskawicznie, gdyż każdy czyn pociąga za sobą kolejne zaskakujące posunięcia bohaterów oraz konsekwencje, które nie zawsze były tymi oczekiwanymi. Kasia i Darek polują na siebie nawzajem, jedno chce się pozbyć drugiego. W rezultacie w zastawione przez nich pułapki wpadają inni…co doprowadza do niejednego zamieszania i śmiesznych sytuacji. Wkrótce okazuje się, że polujących jest więcej → Siostry zakonne polują na Donków, Tygrys Złocisty poluje na Darka, Diana poluje na Kasię. Każdy z nich zaplanował zbrodnię niemalże doskonałą, ale jak pokazuje fabuła, nie jest tak prosto zabić…

Zabawny styl Alka sprawił, że ubawiłam się po pachy.
Zwłaszcza akcja w piwnicy u Donków :) dwa razy czytałam ten fragment i wyłam ze śmiechu :) Pełne gagów dialogi i zawrotność zdarzeń doprowadziły mnie do stanu fascynacji nad kunsztem pisarskim tegoż autora. Do tej pory znałam jego styl jedynie z krótkich anegdot, jakie zamieszcza na swoim autorskim koncie fb. Teraz żałuję, że po książkę sięgnęłam tak późno. Bo zabawa była przednia.



„Jak Cię zabić Kochanie?” jest nafaszerowana wielobarwnymi postaciami, które zaskakują nas wraz z rozwijającą się fabułą.
Kasia i jej mąż Darek – małżeństwo jakich wiele, przechodzą fazę kryzysu, o który w dzisiejszych czasach nie trudno…Czy da się to jeszcze wszystko naprawić? Czy może ich drogi rozejdą się na amen i to w dosłownym znaczeniu?
Siostry zakonne – Mary i Alma – to ukryte pod habitem prawdziwe siostry z piekła rodem. Czy dopną swego? Czy ich zamiłowanie do broni oraz ostrej amunicji zaowocuje ścieżką ścielącą się gęstym trupem?
Patryck, Tygrys Złocisty, Diana, Danusia i Basieńka – to postaci poboczne, ale wnoszą do powieści bardzo wiele. Wciągnięci mniej lub bardziej mimowolnie w zbieg zdarzeń i okoliczności dopinają całokształtu powieści. Gdyby ich brakło, powstałyby wielkie luki. Czy Patryck powstrzyma diabelskie siostrzyczki przed ich morderczymi zakusami? Czy Tygrys Złocisty odzyska to, co jego?
Czy Diana zrealizuje swój chytry plan? Czy Danusia będzie w stanie ogarnąć zaskakujący tok zdarzeń, w jaki została wplątana i czy fala wybrakowanych trupów, to nie będzie dla niej zbyt wiele?
I wreszcie Basieńka (matka Kasi, a teściowa Darka) – czy jej niezapowiedziana wizyta w domu Donków zakończy się szczęśliwie i czy włos jej z głowy nie spadnie?

Na te wszystkie pytania znajdziecie oczywiście odpowiedzi w powieści Alka Rogozińskiego „Jak Cię zabić Kochanie?”.
Jeśli więc jeszcze nie sięgnęliście po tę pozycję, to gorąco Was do tego namawiam.
Nie czekajcie – szkoda czasu!
Będziecie się świetnie bawić wraz z bohaterami, a wir zdarzeń wciągnie Was niczym koło młyńskie w diabelskim wesołym miasteczku. 
A może na Was też czeka jakiś testament? 


piątek, 21 lipca 2017

"Inna bajka" Kasi Bulicz - Kasprzak



INNA BAJKA 


Autor: Kasia Bulicz – Kasprzak
Wydawnictwo: Świat Książki

„Inna bajka” Kasi Bulicz – Kasprzak t idealna lektura na wakacyjne popołudnie. To moja pierwsza przeczytana książka tej autorki. To moja nadmorska zdobycz. Uwielbiam buszować wśród nadmorskich kiermaszy książkowych, ponieważ tam prawdziwe perełki i skarby można znaleźć.

Mój czytelniczy debiut z książką autorstwa Kasi Bulicz – Kasprzak okazał się być bardzo udany.
„Inna bajka” mimo swego słodkiego tytułu jest powieścią bardzo realistyczną i życiową. Jest to historia młodej dziewczyny, która zachodzi w nieplanowaną ciążę. Forma książki ułożona jest idealnie do jej stanu – czytelnik towarzyszy bowiem głównej bohaterce przez całe dziewięć miesięcy aż do rozwiązania.
Dzięki takiej formie ułożenia powieści - przeżywałam bardzo osobiście wszystko to, co czuła podczas tego czasu Karolina. Chodziłam z nią do lekarza, na USG i niemalże czułam smak słodkich krówek, którymi się zajadała bez granic. 



Ciąża. Stan odmienny. Błogosławiony? Nie dla Karoliny! Studentka ostatniego roku chemii ma plany na przyszłość i nie uwzględniają one bycia mamą. Na pewno jeszcze nie teraz! Gdyby mogła cofnąć czas, drugi raz nie byłaby taka głupia. Jak powiedzieć o ciąży rodzicom, babci, przyjaciołom, ojcu dziecka? Może nic nie mówić?

Dziewięć niezwykłych miesięcy zmian i niepokojów sprawi, że Karolina zrozumie siebie, zmądrzeje i odnajdzie miłość życia – synka Jasia.


„Inna bajka” Kasi Bulicz - Kasprzak pochłonęła mnie na cały dzień i dłuugi wieczór. Ale był to w pełni należycie wykorzystany czas. Kasia prostym językiem opisała historię nieplanowanej ciąży, zmartwienia, uczucia oraz obawy jakie targały bohaterką podczas ciąży. W międzyczasie poznajemy również jej rodziców oraz babcię Karoliny. Spotykamy również jej przyjaciół – Anię, Kingę, Piotrka a także sprawcę wszystkich zawirowań w życiu dziewczyny – Rafała.
Dziewięć trudnych fizycznie i emocjonalnie miesięcy pokazało bardzo dokładnie Karolinie na kogo może w swoim życiu liczyć i kto jej nigdy nie zawiedzie.

Kasia Bulicz – Kasprzak w swej książce bardzo dokładnie opisuje życie we Wrocławiu oraz zakamarki tego miasta. Była to dla mnie szczególna uciecha, gdyż jakiś czas mieszkałam we Wrocławiu i to niedaleko opisywanych miejsc. Z zadowoleniem spacerowałam zatem ponownie po Ostrowie Tumskim, Moście Młyńskim i czekałam na tramwaj na placu Grunwaldzkim oraz Bema.
Dziękuję Kasiu :) za możliwość powrotu do tego magicznego miasta.



Chcecie się dowiedzieć...
Czy przyjaźń jest w stanie przetrwać w obliczu miłosnego trójkąta?
Czego można się spodziewać, po kimś kogo się zna bardzo dobrze?
Czy Karolina zostanie wykluczona z rodziny przez bogobojną babcię?
Do czego można się posunąć, by uszczęśliwić innych?
I czy wścibanie nosa w prywatne sprawy innych popłaca?

Jeśli tak. 

Koniecznie sięgnijcie po „Inną bajkę” Kasi Bulicz – Kasprzak, a dowiecie się, że całe nasze życie to inna bajka, w zależności od tego, co nam daje los.

środa, 19 lipca 2017

"Tajemnicza śmierć Marianny Biel" ....intrygujący i kudłaty debiut Marty Matyszczak


TAJEMNICZA 
ŚMIERĆ 
MARIANNY BIEL




Autor: Marta Matyszczak
Seria: Kryminał pod Psem
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Tajemnicza śmierć Marianny Biel” to pisarski debiut młodej chorzowskiej pisarki Marty Matyszczak. Książka swoją premierę miała niedawno, gdyż 14 czerwca anni currentis. Powieść wydana jest pod szyldem „Kryminał pod Psem”
 Nie będę kryła przed Wami - byłam bardzo ciekawa treści tej książki oraz tego, jak się będzie ją czytało w psiej narracji.

Marta Matyszczak to blogerka prowadząca Kryminalną Kawiarenkę http://www.kawiarenkakryminalna.pl/. To również zagorzała fanka powieści kryminalnych oraz prawdziwa psia mama Gustawa (Gucia) – dżentelmena rasy mieszanej, który stał się pierwowzorem do postaci narracyjnej w jej powieści.
Zapraszam Was na wywiad z Martą → http://www.kawiarenkakryminalna.pl/wywiady/907-milosc-do-zwierzat-to-sprawa-rodzinna-wywiad-czytelnikow-kawiarenki-kryminalnej-z-marta-matyszczak, dzieki niemu poznacie Martę :), która jest przede wszystkim dla mnie (choć znamy się internetowo) sympatyczną młodą kobietą, z wielkimi zadatkami na świetną przyjaciółkę, zważywszy na łączące nas dwie miłości – psią i książkową.

W piwnicy chorzowskiego familoka zostają znalezione zwłoki Marianny Biel, dawnej gwiazdy miejscowego teatru. Choć aktorka mieszkała w tym miejscu od lat, nikt z lokatorów nie zauważył jej zniknięcia. Policja lekceważy sprawę i szybko dochodzi do wniosku, że to nieszczęśliwy wypadek. Tylko Szymon Solański, zwolniony z pracy policjant, jest przekonany, że mogło to być morderstwo. W śledztwie wspiera go Gucio, przygarnięty ze schroniska kundelek.

„Książka powstała z wielkiej miłości do zwierząt i równie wielkiego, choć szorstkiego uczucia do Śląska. Marta Matyszczak opowiada o współczesnym Chorzowie w ogóle, a o mrocznych tajemnicach mieszkańców pewnego familoka w szczególności. Niewielu rodzimych autorów potrafi tworzyć słodko-gorzkie, skrzące się humorem historie kryminalne. Zaryzykuję twierdzenie, że Matyszczak jest w tej dyscyplinie kryminalnej mistrzynią. Prawdziwą” / Robert Ostaszewski 

 

Tajemnicza śmierć Marianny Biel” to świetnie napisany kryminał. Człowiek leci po chorzowskich uliczkach, pędząc to za Guciem, to za detektywem Solińskim i nawet się nie obejrzy, a już stoi pod familokiem i żegna się z bohaterami.
Nigdy nie byłam na śląsku – jego gwarę poznałam jednak w dzieciństwie – ponieważ w wakacje na moje podwórko przyjeżdżał rok rocznie bajtlik (chłopak) rodowity ślonzok (nota bene do Chorzowa i Katowic miał blisko). Zawsze mnie bawił swoim słownictwem i był przy tym przeuroczy. A do tego mój śp. dziadek pochodził ze ślonzkich okolic i zwykł na mnie mawiać, ze jestem smarkiem. :)
Dlatego śląską gwarę z miłym odczuciem, pełnym sentymentu, odnalazłam w powieści Marty. To piękna odmiana polskiego języka, o której należy mówić i czytać – bo to kawał naszej historii. Dzięki temu, że autorka użyła jej w swej powieści, tak się wciągnęłam w klimat, że poczułam się zupełnie jakbym osobiście pojechała do Chorzowa. Bardzo mi się spodobał pomysł z nagraniami w windzie Urzędu Miasta :) powinni to wprowadzić jako obowiązek w każdym urzędzie.

Powieść Marty Matyszczak napisana jest lekkim i barwnym językiem, dlatego czyta się ją szybko. Akcja jest bardzo sprytnie zawiązana, do końca nie ma się pewności, kto jest winny śmierci Marianki.
Tym bardziej, że w międzyczasie autorka wprowadziła w treść, kilka innych tajemniczych i zawiłych wątków, które również zaprzątają czytelniczą głowę.
W powieści nie zabrakło sporej dawki humoru, który mnie położył na łopatki i wówczas nie sposób nie buchnąć śmiechem.
Niewybredny psi język oraz psie spojrzenie na poczynania dwunogów nadaje książce zupełnie innego wymiaru i niepowtarzalny charakter - zwłaszcza kiedy człowiek uświadamia sobie, tę zabawną ale najprawdziwszą prawdę, że dla naszych kochanych psiaków – jesteśmy jedynie sraluchami, niewiele wiedzącymi o życiu :)

Bohaterowie książki, zarówno Ci główni jak i poboczni są dopracowani w każdym calu. Swoimi kreacjami, nadają powieści typowo śląskiego smaku.
Szymon Solański – były policjant, trudny i cierpki osobnik, mimo przeżytej tragedii nosi w swym sercu tlącą się iskrę empatii, czego przykładem jest adopcja Gucia.
Róża Kwiatkowska – uparta i nie przebierająca w słowach dziennikarka ze swoją nadwagą i stylem życia, wprowadza do powieści (poza oczywiście Guciem) mnóstwo komicznych sytuacji, zabarwionych jej własną życiową goryczą. Jest też pełna determinacji a w głębokich zakamarkach swego śląskiego serca skrywa wielką tajemnicę.
I oczywiście - Gucio – przystojny, kudłaty, czarny z brązową krawatką czworo (a raczej trój – nożny) narrator – jest ogniwem, które spaja wszystkie postacie, bez niego nie byłoby nic i nikt by nie dał z niczym rady, jak sam o sobie mówi: „Gdyby nie ja, oj, gdyby nie ja! Ale o tym później.” Dzięki niemu poznajemy świat z innej perspektywy, co jest nietuzinkową odmianą dla czytelnika.



Lubicie dobry kryminał, pełen wątków i zagadek z przeszłości?
Czytacie powieści, w których króluje dobrze dobrane słownictwo, prawdziwość postaci i realizm środowiskowy?
Szukacie książki, która porwie Was w wir zdarzeń i nieprzewidzianych sytuacji?
Chcecie odkryć tajemnice, jakie skrywa chorzowski familok, którego ściany i podłogi są nasiąknięte milionem zapachów?

Jeśli tak.


To książka Marty Matyszczak pt.: „Tajemnicza śmierć Marianny Biel” jest dla Was idealna. 
Znajdziecie w niej wszystko to, co powinna mieć dobrze napisana książka!



Tajemnicza śmierć Marianny Biel” to świetny, pełen życia debiut chorzowskiej pisarki! Brawo Marta i oby tak dalej!
Książka intryguje, w zasadzie już od okładki, gdzie widnieje narysowana, jakby kredkami, stara, ceglana kamienica pod szyldem z deski i kości „Kryminał pod Psem”. Dla mnie ten rysunek to był pierwszy wabik :) przypominała mi, moje pierwsze kryminały, z którymi zaczynałam przygodę jako dziecko.
Z tą różnicą, że teraz ja jestem dorosła a powieść, którą znalazłam pod rysunkową okładką okazała się być barwną i skrzącą humorem, pełną wigoru i polotu, świetną kryminalną historią. 
Śląskie kamienice skrywają w swoich niemych murach z czerwonych cegieł, pewnie nie jedną zagadkową historię. Czytając „Tajemniczą śmierć Marianny Biel” miałam nieodparte wrażenie, że w tej powieści (jak to czasem bywa) jest ziarenko prawdy. A autorka Marta Matyszczak w moim odczuciu pokazała, że warto gonić za marzeniami, kierując się nawigacją psiego nosa.


Za przesłanie egzemplarza do recenzji dziękuję Marcie Matyszczak oraz Wydawnictwu Dolnośląskie.

Przesyłam również merdanie mentalnym ogonkiem kierownikowi Guciowi (bo jak to mówią: „Nic bez nas o nas”).


Zachęcam Was do przeczytania tej powieści!
Tym bardziej, że już 11 września bieżącego roku doczekamy się kolejnego tomu z serii „Kryminał pod Psem”, tym razem pod intrygującym tytułem „Zbrodnia nad urwiskiem”. Ja niecierpliwie czekam zatem na kolejne spotkanie z Guciem oraz detektywem Solińskim. Bo poza kolejnymi tajemnicami i perypetiami tych dwóch przystojniaków, ciekawi mnie dokąd pojechała Róża Kwiatkowska i czy jeszcze się z nią spotkamy w kolejnej części?



czwartek, 13 lipca 2017

"Bilet do szczęścia" czyli brylant Beaty Majewskiej



BILET DO SZCZĘŚCIA”

Autor: Beata Majewska
Cykl: Konkurs na żonę (tom 2)
Wydawnictwo: Książnica PUBLICAT


Bilet do szczęścia” Beaty Majewskiej to kontynuacja losów Hugo i Łucji z pierwszego tomu pt. „Konkurs na żonę”, o którym możecie przeczytać klikając RECENZJA
Nie będę ukrywać, miałam niesamowitego farta, że drugą część dostałam wraz z pierwszą tego samego dnia.
A zatem, w moim przypadku, był to autentyczny bilet do szczęścia :), gdyż zupełnie nie wyobrażam sobie konieczności czekania na nią. Sięgnęłam po nią niespełna w minutę po skończeniu „Konkursu na żonę”.

Bilet do szczęścia” jest utrzymany w podobnym tonie delikatności jak poprzedni.
Okładka ponownie pełna skromności, daje poczucie, że wraca się do dobrze znanego nam domu, gdzie z pewnością czeka nas mnóstwo ciepła.
Dodatkowo żółta kokardka przewiązana wokół książki oraz zielona koperta z prawdziwym biletem do szczęścia, od Wydawnictwa Książnica i Autorki sprawiły, że moja czytelnicza dusza zaśpiewała z zachwytu.

Książkę przeczytałam w jeden dzień, pochłonęła mnie absolutnie. Nie skłamię, jeśli powiem, że jest to prawdziwy majstersztyk! O ile pierwsza część była perłą w muszli, tak druga jest już prawdziwym drogocennym brylantem!
Pani Beata Majewska kolejny raz pokazała swój niepowtarzalny talent i styl pisania. Tak samo lekki, tak samo pełen frazeologizmów babci Zosi (uwielbiam je), tak samo czuły i zrównoważony. Dzięki temu powieść czyta się szybko i z zapartym tchem. A doznania, które towarzyszyły mi w podróży z bohaterami , nie były bynajmniej odczuciami pasażera na gapę. Wsiadłam do pociągu pani Beaty bez biletu, a ona dała mi z siebie wszystko poprzez tę powieść.

Czy przystojny prawnik z Krakowa odzyska utraconą miłość? Kontynuacja powieści
"Konkurs na żonę".
Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony.
Kiedy jej chora babka trafia do krakowskiego szpitala, dziewczyna postanawia pozostać w mieszkaniu Hugona na czas jej rekonwalescencji. Dla mężczyzny, który odkrywa, że naprawdę kocha Łucję, staje się to jedyną szansą na jej odzyskanie. Ale czy Łucja zdoła uwierzyć w szczerość jego uczuć?

W życiu zawsze chodzi o wybór.
Gdy tracisz możliwość wyboru, tracisz prawie wszystko.
Zostaje ci jedynie bezradność i bierne oczekiwanie na to, co przyniesie los.”

Bilet do szczęścia” Beaty Majewskiej jest fascynującym ciągiem dalszym perypetii życiowych Hugo Hajdukiewicza oraz Łucji Maśnik. W ich życiu dużo się dzieje. Na świat przychodzi ich córeczka Marysia - poród przeżyłam wraz z Łucką niesamowicie – a moje napięcie wspaniale rozbroiła niezawodna ciotka Agata :)
Zdradzę Wam, że byłam święcie przekonana, że zgodnie z tradycją Hajdukiewiczów dostanie imię na literę „H” :), obstawiałam w myślach Helenkę.


...przez życie powinno się przejść razem, trzymając się mocno za ręce.
Gdy żyjesz z kłamcą, on idzie za twoimi plecami,
a ty ciągle spoglądasz przez ramię.
Tak się obracasz i obracasz, aż w końcu się potkniesz i upadniesz.”

Utrapiony los nie oszczędza ani Łucki ani Hugo – którzy już i tak sporo przeszli, ale jak powiedziano w pierwszej części „nieważne, jak zaczynasz, ważne, jak kończysz”.
Zarówno w Hugonie jak i Łucji zachodzi mnóstwo zmian. Czy na lepsze? Musicie się przekonać sami :) ja nie mogę Wam tego zdradzić, bo byłby to bilet na skróty a nie do szczęścia :)

Z prawdziwą przyjemnością wróciłam do Podola, gdzie spotkałam ponownie znanych mi już i kochanych przeze mnie członków rodziny Maśników oraz pozostałych bohaterów. Nie zawiodłam się, bo wśród nich faktycznie każdy jest członkiem rodziny.
Do głębi poruszył mnie wątek Olgi w tej części, pewnie dlatego, że...ahh, sami przeczytacie to zrozumiecie…,gdyż nawet teraz kiedyo niej piszę, mam ogromną gulę w gardle.


Wszystko jest trudne, nim stanie się proste (...)
-Niekiedy najpierw jest proste, a potem robi się trudniej...”

Z żalem zamknęłam okładkę po 288 stronie. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko (nie)cierpliwie czekać na trzecią część.
A tak ! :)
Bo wbrew temu, co można przeczytać na opisie okładkowym „to doskonałe zakończenie historii Łucji i Hajduka”, to nie jest to całkowite pożegnanie z bohaterami.

Już teraz Wam zdradzę, że będzie trzecia część pod tytułem: „Zdążyć z miłością”.
Mam swoje własne podejrzenia pani Beato i coś tak czuję, że w trzecim tomie na plan główny wyjdą ze stronic inni bohaterowie, których dobrze znamy od samego początku historii. :)



Bardzo gorąco Was zachęcam do przeczytania „Biletu do szczęścia”, będzie to dla Was bardzo zachwycająca podróż.

Za możliwość przeczytania i egzemplarz do recenzji mocno dziękuję samej autorce Beacie oraz Wydawnictwu Książnica PUBLICAT. 


"Konkurs na żonę"...perła w muszli Beaty Majewskiej



KONKURS NA ŻONĘ”


Autor: Beata Majewska
Cykl: Konkurs na żonę (tom 1)
Wydawnictwo: Książnica PUBLICAT



Konkurs na żonę” autorstwa Beaty Majewskiej (znanej również pod pseudonimem Augusta Docher), to mój czytelniczy debiut z jej twórczością.
Muszę przyznać szczerze, że treść książki zaskoczyła mnie w stopniu nieporównywalnym do niczego. Wcześniej przed jej otrzymaniem, gdzieś tam natrafiałam na opisy, ale nie wzbudziły one we mnie tego poczucia must have jak czasem się to zdarza. Czytając okładkowy opis, sądziłam, że to lekka, wręcz banalna historyjka, którą będę mogła sobie przeczytać na wyrywki.

Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan „Żona”.

Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli…

Brzmi słodko i romantycznie, czyż nie?
Okładka książki, równie niepozorna i skromna jak opis Wydawnictwa.

Tymczasem wnętrze to prawdziwa perła ukryta w delikatnej skorupce.
Z zachwytem mogę powiedzieć, że mam swoją kolejną ulubioną autorkę!

Konkurs na żonę” Beaty Majewskiej to fantastyczna lektura, która swoją treścią oczarowała mnie i dosłownie wciągnęła na całe dwa dni, aż do pierwszej nocy. Zatopiłam się w niej od pierwszej strony i przeczytałam z zapartym tchem, wypełniana, co chwilę, coraz to nowszymi odczuciami.
Był śmiech i były łzy, był strach i radość.

Pani Beata ma prawdziwy dar kreowania historii i kształtowania swoich bohaterów. Dzięki temu stworzyła powieść, od której nie sposób się oderwać.
Lekki, zwyczajny można by rzec, styl pisania autorki sprawia, że już od samego początku wbiłam się w rzeczywistość Krakowa oraz Podola małej wsi za Tarnowem i nie chciałam jej opuszczać, aż do ostatniej strony. Ba! Jakby tego było mało, od razu złapałam się za kolejny tom, bo szkoda mi było rozstawać się z bohaterami mimo późnej nocnej pory.
Styl pisania bardzo przypadł mi do gustu. Sposób w jaki autorka dobrała słownictwo, zmanipulowała je po swojemu oraz wplotła w nie pełne mądrości frazeologizmy sprawił, że książka nabrała autentyczności i prawdziwego ducha.

Świat się nie kończy, gdy bliska osoba odchodzi lub zawodzi.
Ciągle jeszcze jest ktoś dla ciebie najważniejszy, ty sama.”

Bohaterowie „Konkursu na żonę” to świetnie i zamysłem wykreowane postaci. Są prawdziwi, tacy jak za płotem. Nie można ich nie pokochać. Zwłaszcza babci Zosi, która objęła moje serce swoim ciepłem i miłością.

Gdzieś w internecie trafiłam przypadkiem na opinię, że mieszkańcy Podola zostali przedstawieni jako osoby zacofane.
Zdecydowanie nie zgadzam się z takim twierdzeniem! Moim zdaniem mieszkańcy wsi – zwłaszcza starsi przedstawiciele – zostali stworzeni przez autorkę w bardzo realny sposób. Są pełni ciepła, mądrości i mają swoje autentyczne zasady i wartości, których się trzymają. Nie pędzą nigdzie i nie gonią za niczym, zwyczajnie żyją a najważniejsze dla nich to honor, Bóg i rodzina.

Można się kochać na zabój i różnić pięknie i mocno...”

Główni bohaterowie Hugo oraz Łucja to dwa magnesy, które spotkały się przypadkiem na osi życia, potocznie mówiąc to plus i minus, które wzajemnie przyciągnęły się do siebie.
Hugo – ktoś powie, że nie polubił go bo to bubek, ja powiem, że zakochałam się w nim. Świetny facet, choć swoje za uszami ma i to nawet grubo! Ale któż nie popełnia błędów? Uwielbiam bohaterów dynamicznych, są moją słabością, dlatego zauroczył mnie niesamowicie.
Łucka – też jest cudna. Jej niewinność, nieśmiałość są urocze. Lecz mimo tego wcale nie jest głupią gąską, wręcz odwrotnie. Łucja nie ma łatwego charakteru: jest masakryczną gadułą. To wrażliwa dziewczyna o wielkim sercu, a jednocześnie jest bardzo twarda i stanowcza. Bardzo przypomina mi mnie samą. I chyba właśnie dlatego tak bardzo jej kibicowałam. Hugo określił ją bezapelacyjnie mianem: „diablica w skórze anioła”.



Konkurs na żonę” to misternie uszyta fantastyczna opowieść o miłości, o pragnieniu bycia kochanym i cenionym, owiana zwykłą codziennością z jej wszystkimi kłopotami i zmartwieniami. Przetykana rodzinnym ciepłem i niewymuszonym humorem, w której nie zabrakło miejsca na mądrość ludową oraz wiarę.
Książka jest tak starannie skomponowana, że apetyt na nią rośnie w miarę jedzenia, dokładnie jak przy najwyśmienitszym deserze - nie za słodkim i nie za gorzkim – idealnym. 
Łapie mocno za czytelnicze serce i nie puszcza...trzyma mocno i prawdziwie.  

Jeśli jeszcze nie macie jej na swoich półkach to gorąco Was do tego zachęcam!
"Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej to prawdziwa gratka, przy której warto zapomnieć się na dłuższą chwilę i wraz z Łucją i Hugo popłynąć w podróż po marzenia po 304 stronach.  

Za możliwość przeczytania i egzemplarz do recenzji dziękuję najpiękniej samej autorce Beacie Majewskiej oraz Wydawnictwu Książnica PUBLICAT.