niedziela, 30 grudnia 2018

"Zabójczy pocisk" Antologia



ZABÓJCZY

POCISK

Autor: Bartosz Szczygielski, Jakub Małecki, Joanna Opiat-Bojarska, Katarzyna Puzyńska, Magdalena Knedler, Marta Guzowska, Marta Matyszczak, Olga Rudnicka, Remigiusz Mróz, Robert Małecki, Rogala Małgorzata, Ryszard Ćwirlej, Tomasz Sekielski, Wojciech Chmielarz i Łukasz Orbitowski

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Zabójczy pocisk” to antologia opowiadań kryminalnych, napisanych przez piętnastu polskich autorów. Z twórczością niektórych miałam do czynienia już wcześniej i mocno cenię sobie te „znajomości”, natomiast z innymi nigdy wcześniej nie miałam okazji się zapoznać.
Jakie zatem są moje odczucia po tej lekturze?
Czy kryminalne historie przedstawione w owym zbiorze są warte uwagi?
I czy Polska naprawdę kryminałem stoi?
O tym dowiecie się już za chwilę.

Takiej książki na polskim rynku jeszcze nie było! 15 kryminalnych spraw. 15 najlepszych polskich pisarzy.

"Zabójczy pocisk" funduje czytelnikowi wędrówkę po najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej duszy. Kto zabił, dlaczego, kiedy i czy z premedytacją? Jak wykluwa się zbrodnia?

Zbiór opowieści kryminalnych o różnych rodzajach zbrodni. I choć każda z nich mówi o konkretnym czasie i miejscu, dopowiada też kilka zdań prawdy o nas jako grzesznym i upadłym gatunku. Zapraszamy na upiorną podróż w głąb ludzkiej psychiki...



Zabójczy pocisk” to zbiór 16 opowiadań napisanych piórem 15 rodzimych autorów. Historie różne, niektóre krwawe, brutalne i mocne, inne lżejsze, a jeszcze inne z nutką dobrego humoru. Niezależnie od tego, czym podszyte mają wspólny mianownik – zbrodnię.

Rafał Bielski "Skąd się bierze zło?" - bardzo dobry wstęp do antologii, nie traktowałam tego jako opowiadanie, bo też nim nie jest.

Łukasz Orbitowski "Stalowa. Baśń" historia dość dziwna, aczkolwiek mówiąca o miłości, która stała się zarzewiem zbrodni, niezbyt przypadła mi do gustu, ale nie była też ostatecznie zła. (pierwsze spotkanie z autorem).

Remigiusz Mróz "Hakowy" jako fanka twórczości Mroza, jestem pod wrażeniem, opowiadanie chociaż krótkie, ale za to jakże treściwe, no i zakończenie...no cóż – zaskoczenie wielkie.

Jakub Małecki "Puch" opowiadanie mocne, bardzo dobre, „Kociątko” rozłożyło mnie na łopatki; po prostu, świetne studium tego, co może skrywać psychika człowieka. (pierwsze spotkanie z autorem).

Joanna Opiat-Bojarska "Przeznaczenie" Miłość, obsesja, zdrada, zazdrość, zbrodnia; kawałek dobrej lektury (pierwsze spotkanie z autorką).

Wojciech Chmielarz "Telefon" jak dla mnie, opowiadanie świetne, tym bardziej, że zawiera w sobie odrobinę faktów, a to wzmacnia wiarygodność i podkręca klimat wydźwięku. (pierwsze spotkanie z autorem) i raczej nie ostatnie.

Olga Rudnicka "Byle do lata" opowiadanie z nutą dobrego humoru pełnego ironii, ale też wartka akcja, świetne.

Katarzyna Puzyńska "Wszędzie krew" opowiadanie inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, świetna kreacja bohaterki, akcja wartka i zmierzająca ku zaskakującemu zakończeniu, jako stała fanka twórczości autorki nie zawiodłam się.

Marta Guzowska "Plan B" hmm...dość trudno mi się odnieść do tego, jak dla mnie zbrodni to tam nie było, akcja i owszem, ale nic specjalnego. (pierwsze spotkanie z autorką).

Magdalena Knedler "Jadzia Markowska" wiedziałam, że pod tym opowiadaniem znajdę kawałek dobrej lektury i nie myliłam się, świetne opowiadanie.

Bartosz Szczygielski "Sprawiedliwość dla wszystkich" opowiadanie nie przemówiło do mnie, dość dziwny utwór. "Zero, zero osiem" co za emocje! Doprawdy nie spodziewałam się czegoś tak mocnego i dobrego (zwłaszcza, że poprzednie opowiadanie mnie nie zachwyciło), mistrzostwo!
(pierwsze spotkanie z autorem).

Ryszard Ćwirlej "Kto się boi Czarnej Wołgi?" - wychowana na strachach o czarnej Wołdze, przeczytałam z niekłamaną przyjemnością, opowiadanie z humorem, który doprawdy był niesamowity, rewelacja! (pierwsze spotkanie z autorem).

Robert Małecki "Kosa" opowiadanie inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, dość ciekawe, poprawne, ale mnie nie powaliło na kolana. (pierwsze spotkanie z autorem).

Małgorzata Rogala "Córka Koryntu i prawiczek" jako fanka twórczości autorki, spodziewałam się czegoś w stylu serii o Tomczyku i Górskiej, ale jednak było inaczej; sama nie wiem czy to dobrze czy źle, było poprawnie, zdecydowanie wolę przygody Agaty i Sławka.

Marta Matyszczak "Trup, którego nie ma" No tego to ja się nie spodziewałam! A tu taka niespodzianka! Spotkać tak ni stąd ni z owąd mojego ulubieńca Gucia (podczas wytrwałych i niecierpliwych oczekiwań piątego tomu „Kryminału pod psem”) to prawdziwa gratka! Jest zbrodnia, jest i niezawodny psi humor, jest Róża i Solański. Rewelacja!

Tomasz Siekielski "Że cię nie opuszczę aż do śmierci" – to chyba najmocniejsze i najbardziej dotykające mnie opowiadanie. Czułam każde drganie mięśnia, każdy ruch i każdy cierń, którego doświadczała główna bohaterka. Zakończenie zaskakujące, ale takiego właśnie oczekiwałam. (pierwsze spotkanie z autorem) raczej nie ostatnie.


Jak wypada zatem w moich oczach cała antologia?
Z 16stu opowiadań jedynie 4 nie wzbudziły we mnie pełnego zachwytu i dreszczu prawdziwych emocji. A więc ocena całości wypada zdecydowanie na plus.

Antologia „Zabójczy pocisk” jest świetnym rozwiązaniem, dla tych którzy pragną zapoznać się z twórczością nieznanych im wcześniej autorów. W moim przypadku na liście nazwisk „kryminalnych” dopisałam sobie kilka pozycji.

Zabójczy pocisk” to tak, jak wspomniałam na początku opowiadania napisane w różnym stylu ( nie mogło być inaczej skoro autorów było tak wielu), rozmaicie opowiedzianych, jedne oparte na faktach, inne całkowicie fikcyjne. Jedne bardzo mroczne i przejmujące, inne lżejsze i doprawione dobrym humorem. Niektóre utrzymane w konwencji reportażu, inne bardziej przypominają zagadkę kryminalną, ale praktycznie wszystkie mają w sobie to „coś” co kryminał powinien posiadać. 
Owszem nie wszystkie historie do mnie przemówiły, ale przecież nie można wszystkim dogodzić, czyż nie?

Ogólnie jestem zadowolona, warto było kupić i przeczytać!

Warto, nie tylko ze względu na kryminalne walory i na kilka dobry dreszczy na karku, ale również dlatego, że kupując tę książkę wspieramy Fundację „Pomoc Kobietom i Dzieciom”.
KRS 0000025056

"Tylko jeden wieczór" Krystyna Mirek




TYLKO 

JEDEN 

WIECZÓR

Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Edipresse

„Tylko jeden wieczór” to jedna z wielu świątecznych pozycji, jakie w tym roku znajdziemy na rynku wydawniczym. Wśród grona wielu znanych autorów Krystyna Mirek słynie z tworzenia pięknych, pełnych melancholii i refleksji powieści. Na swoim koncie posiada wiele dobrych i przyjemnych dla czytelniczej duszy książek.
Jaka jest zatem świąteczna Krystyna Mirek?

Znana aktorka Amelia Diamond zbudowała życie doskonałe. Podziwiają ją tysiące kobiet. Ma wszystko. Urodę, sławę, przepiękne złote włosy, kochającego męża, dom i wspaniałe dzieci. W Internecie cieszy się ogromną popularnością. Zbudowała takie życie od zera. Wyszła z dna, by wspiąć się na sam szczyt.
Święta to dla niej piękny i ważny rodzinny czas, opowiada o tym w każdym wywiadzie. W tym roku wyjątkowo będzie mieć na kolacji wigilijnej nieplanowanych gości. Z powodu nagłej śmierci siostry musi przyjąć szwagra i jego córeczkę.
To tylko jeden wieczór – powtarza sobie. – Jakże prosta sprawa.
Ale to nieprawda. Amelia ma bowiem tylko jedną, ale za to wielką tajemnicę. W zwykłe dni łatwo ją ukrywa, nikt się nie domyśla, ale w święta może się to okazać nie lada wyzwaniem. 
Czy życie zbudowane na kłamstwie może się udać? Jaką cenę płaci się za doskonały wizerunek? Czy warto jeszcze żyć naprawdę? A może lepiej tylko w sieci? Tam wszystko jest łatwiejsze.
Czy Amelia odważy się zaryzykować wszystko w imię czegoś tak ulotnego jak miłość? 
Poruszająca, ciepła opowieść o świątecznej magii, najważniejszych pytaniach i nadziei. O tym, że nigdy nie jest za późno na nowy początek.

Zanim zacznę, moją uwagę zwrócę jeszcze na moment w stronę grafiki okładkowej. 
Jestem urzeczona jej pięknem, świątecznym nastrojem, a nawet zimową aurą, którą odczuwa się już od samego patrzenia na książkę. Mróz szczypiący rozkosznie w policzki czuję na swojej skórze za każdym razem.



„Tylko jeden wieczór” to historia Amelii Diamond – a raczej Sylwii Nowak, która pod scenicznym błyskotliwym nazwiskiem ukryła całe swoje życie. Ta bohaterka to idealny przykład na to, że nie wszystko to, co pokazują w mediach jest prawdą. Bywa, że pod fleszami i ogromem sukcesów kryje się prawda zgoła inna od tego, co wszyscy widzimy na szklanym ekranie. Bywa, że pod idealną fasadą rodzinnego szczęścia, znajdziemy całkowity rozkład rodziny, samotność, egoizm, niezrozumienie.
Autorka świetnie obnażyła świat celebrytów, oczywiście, taki przykład może stanowić niewielki procent tego, co widzimy w internetach i telewizji, ale może warto spojrzeć na prostotę tej sytuacji i uświadomić sobie, że życie rzadko kiedy jest złożone z pasma powodzeń. Nigdy nie jest tak pięknie i tak cudownie, jak nam się wydaje.
Krystyna Mirek mówi o tym wprost, odkrywa przed nami kolejne kłamstwa autorki, odsłania jej
wady i codzienne życie, któremu daleko jest do ideału.
Moim zdaniem świetnie pokazana kreacja – która ma za zadanie zdjąć z naszych nosów różowe okulary, poprzez które nazbyt często (z zazdrością) spozieramy na życie innych, tych którym w naszym mniemaniu powiodło się lepiej.
Jak świat stary – mówi się, że "nie wszystko złoto co się świeci". I to prawda, często pod fałszywym blaskiem kryje się zwykły tombak.
Warto zatem docenić to, co sami mamy, gdyż w ostatecznym rozrachunku może się okazać, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami i bogaczami.

Czy Sylwii uda się uratować własną rodzinę przed porażką?
Czy podda się fali hejtu i nienawiści ze strony dotychczasowych fanów?
Czy będzie w stanie odnaleźć samą siebie, zgubioną gdzieś w drodze do sławy?
Czy pomiędzy nią a jej mężem tli się jeszcze ta moc, która ich połączyła dawno temu?

W powieści „Tylko jeden wieczór” bardzo spodobał mi się wątek poboczny, traktujący o starszej, mądrej życiowo pani Zosi oraz jej syna.
Historia Marcina, banalna, ale jakże prawdziwa...zapadła mi w serce bardzo mocno.
Z jednej strony byłam na niego strasznie wściekła, a z drugiej strony było mi go zwyczajnie żal. Czułam niepomierny podziw patrząc na jego żonę, ja bym nie miała w sobie tyle spokoju, cierpliwości i dystansu, co ona.
Ten drugoplanowy wątek, w moim mniemaniu, zawiera niepowtarzalnie dużą dawkę, miłości, odwagi, ale również przestrogi.
Syn pani Zosi – Marcin – to typowy przykład altruisty, który przedkłada dobro innych nad własne. Zawsze uczynny, do rany przyłóż, nie potrafi dojrzeć fałszu i zła w innych ludziach, a już zwłaszcza w tych, których zna od dawna. Tym sposobem, jego lojalność wobec przyjaciela, sprawiła, że obudził się z ręką w nocniku. Nie dość, że z wielkim kredytem na barkach, to jeszcze bez dachu nad głową i rodziny, którą kochał.
„Masz miękkie serce, musisz mieć twardy tyłek” - jak powiadają.
I tak też Krystyna Mirek potraktowała owego bohatera.
Nie zdradzę Wam jednak jak zakończyła się jego historia. Uważam, że warto z niej wyciągnąć mocne, esencjonalne wnioski i praktykować je we własnym życiu.


„Tylko jeden wieczór” to pozornie lekka historia dwójki ludzi – sławnej aktorki Amelii i zwyczajnego faceta Marcina. Czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie.
Owszem momentami wydaje się być mało spójna i mało świąteczna, nie ma w niej bowiem doniosłości sprzyjającej barwnemu i radosnemu klimatowi Świąt Bożego Narodzenia.
Dialogi czasem są nieco sztuczne i nudzące. 
Niektóre wątki zdają się być na siłę przedłużone – jak choćby tajemnica – kto jest ojcem Julki.

Mimo wszystko, uważam że ta powieść ma w sobie to „coś” – niekoniecznie wspólnego z budowaniem nastroju świątecznego. Najważniejsze bowiem jest to, czego jesteśmy w stanie się doszukać pomiędzy wierszami.
Autorka nie zawiodła moich oczekiwań, ponieważ jak zawsze wplotła w fabułę mnóstwo mądrości. I tym razem również tak było.
To jest właśnie to, co lubię najbardziej w powieściach Krystyny Mirek – prostota przepleciona ogromną dawką wiedzy i refleksji.

A poza tym, moi Drodzy,
Czy Wasze Święta Bożego Narodzenia zawsze są pełne radości i wzniosłości?
Ile razy w okresie około świątecznym doznawaliście rozpaczy, samotności i kłopotów?

Wydaje mi się, że szczera odpowiedź będzie tylko jedna.

Ja wiem, powiecie, że mimo wszystko sięgając po propozycje świąteczne oczekujecie klimatu piernikowo – lukrowego, pachnącego cynamonem i pomarańczą.
Ale powiedzmy sobie szczerze – klimat świąt,  to nie lampki choinkowe, nie aromat ciast i barszczu, nie iluminacje podwórkowe i nie słodko – słodkie pitu pitu.
Klimat świąt to stan ducha!
I tylko od nas zależy czy przytłoczeni ciężarem codziennego życia będziemy w stanie go odnaleźć i poczuć magię świąt.

„Tylko jeden wieczór” skłania do refleksji, a święta w moim odczuciu to czas idealny do tego, by zrobić rachunek sumienia i odnaleźć w sobie człowieka. Zaufać sercu i naprawić to, co jeszcze da się naprawić. 

"Zwykłe życie to coś bardzo niezwykłego. 
Najtrudniej je zbudować".


Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edpiresse.



Wypożycz na w.bibliotece.pl


niedziela, 9 grudnia 2018

"Zakochane Zakopane" Antologia świąteczna




ZAKOCHANE 

ZAKOPANE

Autor: AGNIESZKA KRAWCZYK, KRYSTYNA MIREK, ANNA H. NIEMCZYNOW, MAGDA STACHULA, ANNA SZCZYPCZYŃSKA, KAROLINA WILCZYŃSKA, MAGDALENA WITKIEWICZ.
Wydawnictwo: FILIA

To już czwarta antologia świątecznych opowiadań wydanych przez Wydawnictwo Filia. Nie będę zatem ukrywać, że jak tylko ukazała się jej zapowiedź stała się pozycją obowiązkową dla mnie na ten rok. Po przeczytaniu trzech pierwszych antologii nie mogło być inaczej.

Tym razem autorki opowiadań zabierają nas do Zakopanego. Cóż tam na nas czeka? Czy święta poza domem mogą być udane? A może mogą być o niebo lepsze?

Najsłynniejszy górski kurort zimą aż kipi życiem. Roi się w nim od amatorów rozrywek i używek, można także zauważyć wytrwałych bywalców tatrzańskich szlaków. Spragnieni odmiany mieszkańcy wielkich aglomeracji, amatorzy białego szaleństwa, regularni turyści, a także debiutanci na zakopiańskich deptakach – w Zakopanem spotkacie całą plejadę barwnych postaci.
Co stanie się, gdy drogi ich wszystkich przetną się na gwarnych Krupówkach, a serca zabiją jeszcze mocniej na hasło: ZAKOCHANE ZAKOPANE?! A wszystko przez jedną akcję promocyjną, w której wygraną był tygodniowy pobyt w WILLI POD JODŁAMI dla zakochanych...
Co z tego wyniknie? Czy miłość można wygrać w konkursie?
Zakochane Zakopane – tam zdarzyć może się wszystko!

Zakochane Zakopane” jest zbiorem siedmiu różnych historii, które chociaż zupełnie inne i zaskakujące, łączą się ze sobą w magiczną całość. Wspólnym mianownikiem tychże opowieści są bowiem święta Bożego Narodzenia, a także miejsce akcji – Zakopane, które przyciąga nas swoim jakże niepowtarzalnym urokiem niezależnie od pory roku.

Nie będę ukrywać, że na opowiadania moich ulubionych autorek cieszyłam się, jak dziecko trzymające w dłoniach cukrową laskę. Z twórczością niektórych zaś spotkałam się po raz pierwszy i muszę stwierdzić, że chyba grono moich ulubieńców poszerzy swoje kręgi.


Małe kłamstewka” Agnieszki Krawczyk – historia pełna ciepła i mądrości, gdzie zimno i mróz odkrywa nasze prawdziwe oblicze, pełne strachu o to co pomyślą o nas inni.

Wymarzony upominek” Krystyny Mirek – opowieść o miłości, cierpliwości, a przede wszystkim o tym, że nigdy nie jest za późno na to, by naprawić nasze błędy.

Łańcuszek Couego” Anny H. Niemczynow – otuliła mnie miłością i wiarą, w to, że wszystko może się zdarzyć, jeśli tylko bardzo mocno tego będziemy pragnąć, że cuda zdarzają się nie tylko w święta...a z każdym dniem i w każdym aspekcie może być lepiej i lepiej (zrobiłam swój łańcuszek Couego). Pierwszy zaprogramowany węzełek już się spełnił <3 <3 <3 Aniu dziękuję, dziękuję, dziękuję po stokroć. 

Idealna para” Magdy Stachuli – przepełniona żalem, a jednocześnie mimo wszystko miłością, która jest w stanie pokonać wiele, a nader wszystko wybaczyć.

Serce z bristolu” Anny Szczypczyńskiej – zauroczy Was swoim klimatem, pełne miłości tej pierwszej i najważniejszej, która dowodzi, że życie czasem rozdaje karty zupełnie nieoczekiwanie.

Lawiny schodzą nieoczekiwanie” Karoliny Wilczyńskiej – przyprawione drżeniem serca, odrobiną strachu, ale i coraz to nowszymi odczuciami, które w rezultacie zaleją Was lawiną ciepła i spełnienia.

Kocham cię, kochanie moje” Magdaleny Witkiewicz – opowiadanie zwieńczyło całą antologię i dopełniło magią oraz niepowtarzalnym klimatem pełnym ciepła, zapachu pierników i zielonego świerku, szczyptą śniegu i mrozu, a przede wszystkim miłości, jak przystało na specjalistkę od szczęśliwych zakończeń.


Zakochane Zakopane” to fantastyczne preludium do wkroczenia w okres około świąteczny. Zatrzyma Was na chwilę w tym szalonym pędzie prania, sprzątania i gotowania. Przypomni o tym, co najważniejsze jest i być powinno – o miłości i wybaczeniu.
Ten świąteczny zbiór opowiadań daje również nadzieję. Nie mamy pojęcia co jutro czy pojutrze przyniesie nam los...może się okazać, że chociaż dziś patrzymy na przyszłość ze łzami w oczach i strachem w sercu, za jakiś czas życie sprawi nam niezwykłą niespodziankę, która na zawsze odmieni nasze życie.

Za wspaniałą przygodę w zaśnieżonym Zakopanem, gdzie mogłam zasiąść z kubkiem gorącej czekolady przed kominkiem, za łzy wzruszenia i grzańca na stoku, za wiarę i pięknie rozpoczęty świąteczny okres dziękuję Wydawnictwu Filia i wszystkim Autorkom.



wypożycz na w.bibliotece.pl


Ps. Polecam Wam również wcześniejsze antologie świątecznych opowiadań wydanych przez Wydawnictwo Filia, które otulą Was świątecznym ciepłem i sprawią, że dusza zadrży ze wzruszenia. 
* "Cicha 5" 
* "Siedem życzeń" 
* "Księgarenka przy ulicy Wiśniowej" 






"To nie jest Twoje dziecko" - Małgorzata Falkowska




TO NIE JEST

twoje

DZIECKO

Autor: Małgorzata Falkowska
Wydawnictwo: Lira


Ta powieść to moje pierwsze spotkanie z twórczością Małgorzaty Falkowskiej. Książka długo czekała na swoją kolej, gdyż niestety nie potrafię rozciągać swojego czasu.
„To nie jest twoje dziecko” przykuło moją uwagę nie tylko samym tytułem, ale również dość kontrowersyjnym opisem okładkowym. 
Temat niemalże tabu, co nie znaczy, że nie istnieje.

Jak wysoka może być cena macierzyństwa? Troje bohaterów: dobrze sytuowane małżeństwo, Anna i Paweł, oraz studentka Michalina, podejmuje brzemienną w skutkach decyzję, która nieodwracalnie zaważy na losie każdego z nich.

"To nie jest twoje dziecko" jest mroczną opowieścią o jednym z największych pragnień ludzkości i o tym, że złe wybory są często początkiem końca. Intryga, niespełnione nadzieje dwóch matek i umiejętnie budowane napięcie sprawią, że lektura tej książki nikogo nie pozostawi obojętnym.

Muszę przyznać się przed Wami, że do dziś mam mieszane odczucia dotyczące tej powieści.
Z jednej strony powieść wciąga, nie zaprzeczę, bo bym skłamała. Przeczytałam ją praktycznie na biegu i nie mogłam się oderwać, wciąż pragnąc dowiedzieć się więcej i zrozumieć więcej.
Z drugiej zaś strony - tak bardzo wkurzały mnie niektóre postępki bohaterów, że miałam chęć (dosłownie) nakopać im do tyłków. 
A z trzeciej strony cała ta historia wzbudziła we mnie ogromne refleksje, na które nie mam jednoznacznych odpowiedzi. 

Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo z podziałem na wszystkie trzy główne postaci. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma okazję poznać historię z trzech perspektyw: Anny, Pawła i Michaliny.


Anna – kobieta silna, wykształcona i pewna siebie...ma prawie wszystko. Dobrą pracę, pieniądze, władzę, fantastyczny dom, dobrego zakochanego w niej po uszy męża… Do pełni szczęścia brakuje jej dziecka. Jej bezpłodność jest jak rysa na szkle w jej idealnym życiu. Początkowo polubiłam ją bardzo, byłam pełna empatii wobec niej i zrozumienia, nie tylko ze względu na jej ułomność, ale również ze względu na jej trudne dzieciństwo. Do czasu...
Kiedy w jej (i jej męża) życiu pojawia się Michalina, a w głowie Anny rodzi się „plan dziecko” w bohaterce zachodzą ogromne zmiany, których nijak nie potrafiłam zrozumieć.
Na zewnątrz nadal dobra i idealna Anna – okazała się zepsutym gnijącym od środka jabłkiem.
Tak mogę to ująć, nie chcąc zdradzać Wam zbyt dużo. Nie byłam w stanie w żaden sposób nadal sympatyzować z tą bohaterką.

Paweł – przystojny, pełen dobroci mąż Anny, który świata poza nią nie widzi. Która kobieta nie marzy o takim partnerze? Ja chyba nie znam takiej...Mężczyzna do bólu zakochany w swej kobiecie. Idealizuje jej obraz i usprawiedliwia każde zachowanie Anny – często nie mogłam tego pojąć...bo gdzieś tam we mnie było wszystko to czego dopuściła się jego żona, o czym on nie miał pojęcia. Współczułam mu, bo zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie uzależnił swoje istnienie i funkcjonowanie od decyzji i zachowań swej żony. Wodził za nią nosem jak pies, spełniał każdą jej zachciankę, akceptował wszystko, nawet jeśli nie było to zgodne z jego etyką zawodową i ludzką moralnością. Tak naprawdę mogę stwierdzić, że był uczuciowo zniewolony do potęgi „entej”. Anna też się cieszy. Inaczej niż ja, ale jest szczęśliwa. Chodzi po domu i głaszcze ten swój brzuch, jakby to w nim rozwijał się płód. Ten, którego tam na pewno nie ma...”.
Paweł nie potrafił, nie chciał czy nie miały siły się sprzeciwić i żyć według własnych reguł?

Michalina – młoda, biedna studentka, której los spłatał figla w postaci jednorazowego seksu i jego konsekwencji. Scenariusz stary jak świat...ale jakże prawdziwy...tak prawdziwy i smutny, że trudno sobie to wyobrazić. Momentami było mi jej szkoda, chwilami byłam na nią zła, a czasami miałam chęć potrząsnąć jej ramionami tak mocno, by się dziewczyna ocknęła i zaczęła w końcu racjonalnie myśleć. W moim odczuciu była nieco naiwna – ale akurat ja jestem ostatnią osobą na tym świecie, żeby móc ją z tego powodu oceniać. Któż nie bywa naiwny w tej naszej szarej codzienności? Zdarza się każdemu. Szkoda tylko, że za tę naiwność przychodzi nam zapłacić często najwyższą cenę.


„To nie jest twoje dziecko” to specyficzna powieść. Opinie są podzielone na jej temat.
Moim zdaniem autorce nie chodziło o zagłębianie się w najdrobniejsze detale, bardziej chyba chodziło o aspekt psychologiczny całej tej trudnej sytuacji, którą zgotowali sobie nawzajem bohaterowie.
Sytuacja niecodzienna, niezgodna z polskim prawem, karalna, moralnie potępiana i stygmatyzowana. A jednak takie rzeczy się dzieją w naszym kraju. Są zakopane głęboko pod stosami pieniędzy, zamiecione pod dywan, załatwiane pokątnie.
Małgorzata Falkowska nie moralizuje, nie ocenia, nie wyjawia swego prywatnego stanowiska dotyczącego tej konkretnej historii.
Autorka w moim odczuciu bardzo dobrze nakreśliła portrety psychologiczne postaci, głęboko zajrzała w ich dusze, dzięki czemu, poznajemy ich od podszewki. Był to zabieg celowy – po to, by każdy odbiorca indywidualnie podszedł do zagadnienia i wyrobił sobie własne zdanie na temat.
Stąd też jak mniemam opinie o książce są tak podzielone.

I bardzo dobrze.
Nie byłoby normalnie gdyby opinii o podjętym przez autorkę temacie nie było sporo, a przy tym każda inna.
Mroczna historia opowiedziana przez Małgorzatę Falkowską mogła się zdarzyć, nie musiała...ale któż to wie? W każdym razie - zaistniała na kartach jej powieści.
Być może ku przestrodze?
A może po to, byśmy zobaczyli, że nic nie jest takie, jak na pierwszy rzut oka wygląda?

Życie ... to taka pojemna walizka, która wydaje się nie mieć dna. Upychamy w niej wszystko. Czasem złożone uważnie wspomnienia, które chcemy pielęgnować, czasem wrzucone luzem, jakbyśmy chcieli o nich zapomnieć. Każdego dnia dokładamy coś nowego, aż w końcu należy otworzyć kieszenie walizki, aby zdobyć dodatkowe miejsce. Coś, co wydaje się nie mieć końca, nagle znajduje dno. Wtedy właśnie nadchodzi kryzys. To on pomaga nam wybrać, czy upychać wszystko dalej, czy wpierw pozbyć się niepotrzebnego.”


To nie jest twoje dziecko” to powieść, którą mogę śmiało Wam polecić.
Jednak ostrzegam, jeśli spodziewacie się słodkości, miodu i ckliwości – to nie tędy droga.
Ta książka zdecydowanie do takich nie należy!
To historia o mrocznych zakamarkach duszy, które budzą się w nas pod wpływem niecodziennych sytuacji. Autorka opowiada, o tym, że każdy człowiek ma w sobie dobro i zło, i jedynie od nas samych zależy, któremu z nich damy większe udziały w życiu.



Znajdź i wypożycz na w.bibliotece.pl


piątek, 23 listopada 2018

"Szczęście za horyzontem" Krystyna Mirek



SZCZĘŚCIE

ZA

HORYZONTEM

Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Edipresse Książki

„Szczęście za horyzontem” Krysi Mirek, to już nie wiem która z kolei (nawet nie śmiem liczyć) pozycja literacka w dorobku pisarskim autorki. Czytałam, śmiałam się i płakałam…
Dlaczego?
Odpowiedź znajdziecie poniżej.

Czasem spalone mosty to najlepszy początek. Justyna popełnia wielki błąd, po którym nie może już wrócić do dawnego życia: pracy w eleganckim biurowcu, wygodnego apartamentu i związku, który opiera się na przyjemności. Janek wszystko zrobił, jak należy, jednak na każdym polu ponosi klęskę. Ma kłopoty finansowe, beznadziejną pracę, której nie znosi, a jego dzieci są zaniedbane. Tych dwoje spotka się przypadkiem. Zderzenie dwóch światów sprawi, że życie Justyny i Janka na zawsze się odmieni. Czy starczy im odwagi, by poszukać szczęścia trochę dalej niż na wyciągnięcie dłoni? Ruszyć za horyzont, do miejsca, które wydaje się najmniej odpowiednie, a jednak kusi z wielką mocą? To historia niezwykła, pokazuje, jak bardzo można się pomylić, sądząc po pozorach.

Szczęście za horyzontem” to niepozorny tytuł i jeszcze bardziej niepozorna okładka. A to, co się za tym kryje – jest niesamowite. Tak mogę to ująć jednym słowem.

Krystyna Mirek napisała kolejną powieść pełną ciepła, ale i prawdy o nas samych. Ludzie dziś zbyt często szafują wyrokami, widzą to co chcą widzieć i zupełnie nie zastanawiają się na tym, że raz wypowiedziane słowa mogą kogoś zranić na zawsze.
To smutne jak wiele nam nie trzeba, by wydać opinię o innych sądząc tylko po pozorach, po ich zwykłej, szarej powierzchowności?
Ale tak właśnie jest.

Autorka podkreśla to stanowczo w swej powieści, co więcej ewidentnie nie zgadza się na to. Pokazuje w sposób prosty jak mocno żyjemy w czasach gdzie liczy się to o widać w mediach społecznościowych. Z jaką lekkością wyrabiamy sobie błędne często opinie o ludziach. Otaczają nas wszędzie uśmiechnięte zdjęcia, cudowne wspomnienia i tak zwane „lajki”. A przecież nie zawsze to, co widać jest odbiciem stanu faktycznego. Za tymi pięknymi fotkami kryją się często (nie zawsze) zgrzyty, kłótnie, tragedie.

Podczas lektury zastanawiałam się dlaczego ludzie to robią...
Dlaczego robią tyle rzeczy na pokaz?
Czy fałsz tak często pokazywany w sieci daje im poczucie jakieś dziwnej satysfakcji?
Czy może dodaje im siły i wiary?
Czy jest swego rodzaju wyznacznikiem ich wartości?

Trudno odpowiedzieć na te pytania nie znając przyczyn takiego postępowania.

Jedno wiem na pewno, żadne piękne zdjęcia w „internetach” nie są w stanie zmienić naszej rzeczywistości.
Dlatego idąc dalej śladami bohaterów powieści Krystyny Mirek śmiało mogę powiedzieć, że tylko żyjąc prawdziwie mamy możliwość kreowania naszego szczęścia i zadowolenia.



Szczęście za horyzontem” to również powieść, która porusza temat pomocy międzyludzkiej, zwracania uwagi na to, co dzieje się w naszym pobliżu.
Ileż to razy przechodzimy obok czyjegoś nieszczęścia – i nic z tym nie robimy?
Ile razy wolimy udawać, że nie widzimy czyjejś biedy? Czyjejś tragicznej sytuacji?
Zapominamy o tym zaraz jak znikamy za zakrętem.
Wiadomo, że całego świata nie zbawimy. Nie ma takiej opcji.
Często nasza własna codzienność bywa wystarczająco trudna do ogarnięcia…
Ale mimo wszystko, nie traćmy naszego człowieczeństwa. Nie zabijajmy własnymi kłopotami empatii, która w nas drzemie.
Czasami wystarczy komuś mały gest z naszej strony. Podzielenie się śniadaniem, pokazanie innej drogi, kilka słów wiary w czyjeś możliwości. I maszyna ruszy…

Autorka nie zawiodła mnie ani fabułą, ani kreacjami bohaterów. Wiele się dzieje i akcja naprawdę postępuje z każdą kolejną stroną, tak że nie sposób jest się oderwać.
Bohaterowie żyją, są prawdziwi, mają wady i zalety, a to sprawia, że bardzo łatwo się z nimi identyfikować i współodczuwanie ich emocji jest w tym przypadku samoistne.

Justyna i Jan – dwa różne światy.
Ona – dziewczyna z miasta, której życie zmieniło się w osobisty dramat za sprawą jednej złej podjętej decyzji. Czy będzie potrafiła sobie wybaczyć? Czy kiedykolwiek uzna, że zasługuje od życia na coś więcej niż pokuta?

On – zwykły, prosty chłop, jak sam o sobie mówi. Młodzieńcze zatracenie się w chwili zaowocowało w jego przypadku diametralną zmianą nie tylko w jego życiu, ale zaważyło o losach kilu osób. To pociągnęło za sobą lawinę kolejnych obowiązków, trudności i kłopotów, które z każdym dniem przygniatają go swym ciężarem. Czy jest w stanie uwierzyć, że jeszcze będzie dobrze? Czy mężczyzna, z trójką dzieci może otworzyć drzwi swego serca na miłość? Czy będzie na tyle silny, by zawalczyć nie tylko o dobro dzieci, ale i o własne szczęście?

Historia pozornie zwyczajna. A jednak pod tymi pozorami kryje się głęboka refleksja nad życiem.
Autorka nie daje nam przyzwolenia na letarg. Ustami Justyny wykrzykuje nam w twarz, że cokolwiek się dzieje, zawsze trzeba być szczerym, ze sobą i ze światem. Bez tego, nie da się zbudować nic. Zaś postawą Janka pragnie pokazać nam, że brak wiary w siebie i ludzi, sprawia że stoimy w miejscu.

Czasem spalone mosty to najlepszy początek!” - takie słowa padają w powieści.
Czy faktycznie tak jest?
Kiedyś, ktoś powiedział mi, że idąc przed siebie, nie powinnam palić mostów za sobą.

Nie posłuchałam. Spaliłam kilka z nich.
A jednak...
W moim przypadku od jednego takiego spalonego mostu zaczęło się dziać coś dobrego. Podobnie jak powieściowy Jan wykonałam jeden telefon i na nowo zbudowałam ten most. Okazało się, że można, i że ze wszech miar warto, bo „(…) wszędzie można znaleźć swoją furtkę do szczęścia”.
Przede mną wiele pracy, wiele dróg i wiele furtek do otwarcia…
Jednak te jeden odbudowany most okazał się dla mnie początkiem czegoś nowego. Dzięki temu wiem, że mam przy sobie osoby, które zawsze dostrzegały we mnie wartość samą w sobie. Nie przez piękne zdjęcia w mediach, nie przez fałszywie budowany obraz...a dlatego, że po prostu jestem dla nich kimś godnym zaufania, kimś komu warto dać drugą szansę, podać rękę. Dzięki temu poznałam nowe osoby, które stały się dla mnie naprawdę ważne.

Szczęście za horyzontem” to powieść, którą można śmiało mogę określić jako skarbnicę drogowskazów, które autorka poutykała pomiędzy zagmatwane losy bohaterów. Porusza do głębi, skłania do refleksji nad własnym postępowaniem i nad postrzeganiem świata. Zachęca byśmy nie odwracali wzroku od drugiego człowieka i nie żyli jedynie iluzjami, jakie zewsząd nas atakują w mediach. Żyjmy pełniej i bardziej świadomie, bo tylko tak jesteśmy w stanie czerpać ze świata pełnymi garściami. Być sobą i znaleźć w naszej egzystencji to, co najważniejsze.

"Człowiek może odnaleźć prawdziwe szczęście w zachwaszczonym ogrodzie (...)”

Szczęście za horyzontem” otuli Was swoim ciepłem i delikatnością. Z pewnością trafi do waszego czytelniczego serca. Uzmysłowi to, o czym zbyt często zapominamy w codziennym pędzie, prawdę o tym, że to co prawdziwe i dobre jest obok nas, ale często tego nie widzimy, gdyż wybieramy to, co jest wygodniejsze i łatwiejsze czyli pozorność. Gdy tymczasem spełnienie i szczęście wymaga od nas czasami walki i poświęcenia. A sukces (ten nasz wewnętrzny) będzie nam smakował o tyle bardziej i mocniej, o ile ciężej przyjdzie nam na niego zapracować.

"Kto nigdy nie był głodny, pojęcia nie ma o smaku potraw. Kto nie pracuje naprawdę, nie zna przyjemności wytchnienia."


Polecam zdecydowanie, ta powieść urzekła mnie nie tylko swoją prawdziwością, ale również ciepłem i odrobiną miłości (nie szalonej i szybkiej), ale tej prostej, rodzącej się powolutku każdego dnia. Zauroczyła mnie także magicznym, jesiennym klimatem górskiej miejscowości, gdzie bliżej człowiekowi do natury i jej skarbów. Chwyciła mnie za serce prostotą i ujawnieniem piękna, tam gdzie często go nie dostrzegamy.

"Szczęście za horyzontem" to idealna lektura na zimne wieczory i po ciężkim dniu pracy, przy parującym kubeczku herbaty. Rozgrzeje Was i wzruszy, a przede wszystkim otworzy furtkę, za którą mam nadzieję, każdy z Was zobaczy to wszystko, co warto cenić w życiu.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse.


Znajdź na w.bibliotece.pl