piątek, 27 kwietnia 2018

"Mediatorka" Ewa Zdunek


MEDIATORKA


Autor: Ewa Zdunek
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.

„Mediatorka” Ewy Zdunek zainteresowała mnie z racji posiadanego tytułu. Mediacje i negocjacje to były jedne z moich ulubionych zajęć na studiach. Dlatego bardzo byłam ciekawa co mnie spotka podczas lektury tej powieści.

Poruszająca, choć też życiowo zabawna historia mediatorki sądowej, która musi nie tylko pomagać innym w rozwiązywaniu problemów, ale przede wszystkim stawić czoło własnym…
Mediacja to często jedyna okazja, by rozwiązać problemy, które dotykają wielu rodzin. Praca, która jest prawdziwym powołaniem. Czy jednak pomoże głównej bohaterce poradzić sobie z własnymi kłopotami?

Nękanie ze strony byłego męża, jego groźby pod adresem dzieci, wymagająca praca, brak wsparcia ze strony rodziców, to tylko niektóre wyzwania bohaterki. Musi ona jednak nie tylko stawiać im czoło, ale także pomagać w rozwiązaniu zawikłanych sytuacji rodzinnych w sądzie. Wszak od mediatorów oczekujemy cudów…

Pasjonująca powieść o przedstawicielce tak mało znanego zawodu, pełna przejmujących historii z sal sądowych, oparta na zawodowych doświadczeniach autorki.

Bardzo długo zastanawiałam się jak ugryźć napisanie tej recenzji. Zawsze staram się być mocno subiektywna podczas pisania o przeczytanych przeze mnie książkach. 
Lubię sięgać po nowych autorów – z nadzieją, że do kolekcji moich ulubionych dołączy kolejny.
Jednakże w tym przypadku pierwsze spotkanie z piórem autorki nie należało do udanych i muszę to napisać chociaż serce mnie boli – ale zawsze w opisywaniu swoich wrażeń po lekturze jestem szczera.


A zatem, powiem prosto z mostu – spodziewałam się pasjonującej lektury, a tymczasem początek przeczytałam, zaś resztę przemęczyłam. W międzyczasie przeczytałam kilka innych książek, co nie zdarza mi się praktycznie nigdy jeśli lektura wciągnie mnie w swoje szerokie ramiona fabuły. Widzicie więc, że była to niezmiernie trudna dla mnie przeprawa.

Opisywane w „Mediatorce” przypadki mediacji jakie główna bohaterka prowadziła były opisywane sucho i bezemocjonalnie – zdaję sobie sprawę, z tego, że czasem nie da się inaczej. No ale...czy musiało być tych przypadków aż tak wiele? Fajnie jest poznać od podszewki nietypowy zawód – który cieszy się coraz większą popularnością i najpewniej jest bardzo przyszłościowy, ale gdybym była na etapie podejmowania decyzji co do wyboru kształcenia i przyszłej kariery, po takich relacyjnych opisach od razu bym zrezygnowała. Może gdyby owe przypadki niosły ze sobą jakąś głębszą puentę, jakieś wnioski...ale nie, pozostawione są one tylko i wyłącznie na etapie zakończenia mediacji, a potem równie sucho wyrażona jest wzmianka o tym, że uczestniczka/nik umarł bądź nadal pozostają skłóceni. Czyli koniec końców człowiek, który nie ma pojęcia o tej pracy, jest w stanie pomyśleć sobie jedno – na co i po co komu są te mediacje, skoro i tak niczego nie dają?

Kolejną sprawą, która mnie zmęczyła było prywatne życie Marty. No tutaj to się dzieje...nie powiem, że nie. Rozwód, porwanie dzieci, otwarte konflikty z matką, bierny ojciec, wypadek samochodowy i tym podobne, a w tym wszystkim Marta, zagubiona i nieco zbita z życiowego tropu, która w tym samym czasie podejmuje zawodowo kolejne i kolejne mediacje. 
Przy czym na samym końcu okazuje się, że wszystko to, czego Marta doświadczała w życiu na prywatnej stopie jest nieprawdą czy też iluzją jej własnego umysłu, gdyż wszystko to sobie wyimaginowała, no i jak by tego było mało dowiaduje się, że została adoptowana.
Boszsz… kompletnie się w tym pogubiłam, a jednocześnie poczułam się zirytowana i zawiedziona takim obrotem sprawy. 
Marta raz kreśliła się w moim odczuciu jako osoba doświadczona i inteligentna, ale jej działania zdawały się temu przeczyć.
Powiecie, że człowiek czasem doświadcza w życiu sytuacji, które go przerastają. Owszem...sama nie raz i nie dwa stawałam na krawędzi załamania nerwowego, też jestem po rozwodzie, samotnie wychowuję dziecko, w ciągu roku straciłam dwie najbliższe mi osoby, a relacje z mamą nie zawsze są w kolorach tęczy...ale staram się zachować choćby minimum racjonalności w swoim myśleniu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mój były mąż zabiera mi syna i nie wiem gdzie on jest, i go nie szukam! Absolutnie poruszyłabym niebo i ziemię, by znaleźć swoje dziecko. Tymczasem główna bohaterka w tym czasie zajmuje się mediacjami i żyje pracą, spotyka się z przyjaciółmi, których rady są kolokwialnie mówiąc „o kant d… rozbić”, bo przecież ojciec nie zrobi krzywdy swoim dzieciom. No nie :(
Albo choćby sytuacja, o której wspominałam wcześniej (czyli załamanie nerwowe Marty i jej urojenia) – nie mogę po prostu uwierzyć, że mając wokół siebie przyjaciół, nie mówiąc o matce czy ojcu – nikt jej nie powiedział, że dziwnie się zachowuje, i że powinna uda się do specjalisty po pomoc.
I tak to się wszystko w tej książce toczyło, dość dziwnym torem. Czytałam, brnęłam z mozołem, by się dowiedzieć, że większość z tego co przeczytałam nie działo się naprawdę, a jedynie w umyśle Marty.
Jedno co mi zostało w głowie to nurtujące pytanie „Co autor miał na myśli?”.

Nie chcę byście pomyśleli, że jestem całkowicie nastawiona „anty”, zatem wspomnę, że najbardziej podobały mi się perypetie kominiarza Zbyszka. Tak. Zdecydowanie to było na plus i wywołało na mojej twarzy uśmiech w czasie lektury.

„Mediatorki” w takiej formie jaka jest, osobiście nie mogę Wam polecić z czystym sumieniem, bo musiałabym zwyczajnie skłamać. Książka jest moim zdaniem zbyt irracjonalna. Postaci są nierealistyczne i zdarzenia są mocno naciągane – zwłaszcza reakcje Marty na to, co się dzieje w jej życiu.
Sama fabuła – ma pewien potencjał – którego niestety, moim zdaniem, autorka nie wykorzystała i zwyczajnie skupiła się na nic nie wnoszących w powieść wątkach. Po co?
Czy konieczne było wtrącanie w fabułę wątku kryminalnego, który nota bene dla mnie był jakby wycięty z nisko budżetowego filmu sensacyjnego, zagmatwało to cały obraz, który i tak był wystarczająco trudny do przełknięcia.
Zbyszek i Betka – przyjaciele Marty, bez korzeni, bez przeszłości, jako postaci drugorzędne zasłużyły sobie jedynie na poszlakowe poznanie, a szkoda.


Odkąd prowadzę bloga to zawsze bałam się, że któregoś dnia dojdzie do takiej sytuacji, że książka mi się nie spodoba. Jak to wówczas napisać? Jak wyrazić swoje zdanie bez urażenia autora czy kogoś w wydawnictwie?
Postanowiłam, że nie będę kłamać. Napisałam szczerze o swoich odczuciach i pozostaje mi mieć nadzieję, że ciąg dalszy tej historii, czyli drugą część autorka napisze tak, aby było dobrze i przede wszystkim realnie w odczuciu czytelnika.
Szkoda, że książka nie przypadła mi do gustu. Spodziewałam się po prostu czegoś zupełnie innego.
Czegoś co mnie porwie, co będzie wnosiło w moje życie nowe refleksje, przyniesie iskry, które zapalą pewien rodzaj zadumy i pochylenia się nad życiem, które nas nie oszczędza. Oczekiwałam, że praca mediatora będzie pokazana nie na zasadzie przydługich suchych relacji, po których jedyną myślą kołaczącą w moich zwojach mózgowych było to, że mediacje są do niczego nie potrzebne z braku pozytywnych efektów.
Jeszcze nie wiem czy sięgnę po kolejną książkę autorstwa Ewy Zdunek. 
Ponoć każdy zasługuje na druga szansę.
Póki co odpuszczam. Może kiedyś. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.  
 

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

"Grzech" Max Czornyj



GRZECH

Autor: Max Czornyj
Seria: Komisarz Eryk Deryło (tom 1)
Wydawnictwo: FILIA, Filia Mroczna Strona


„Grzech” to debiutancka powieść Max’a Czornyj’a, po którą sięgnęłam w sumie przez przypadek zwabiona opisem okładkowym. Lubię kryminały, a że ostatnio jest mały zastój w moich ulubionych seriach – to stwierdziłam, że może warto sięgnąć po coś stosunkowo świeżego na rynku wydawniczym.
Jakie moje było pierwsze spotkanie z Max’em Czornyj’em? 
Czy kolejny debiut, po który sięgnęłam w ostatnich dwóch latach okazał się być strzałem w dziesiątkę, czy wręcz przeciwnie?
Niebawem zdradzę wam wszystkie sekrety…

W Lublinie dochodzi do serii zaginięć. Ktoś porywa kobiety, a ich rodziny otrzymują tajemnicze listy. Do sprawy zostaje przydzielony wybuchowy komisarz Eryk Deryło.
Gdy znalezione zostają pierwsze zwłoki, na miasto pada strach, a presja wywierana na lubelską policję rośnie.
Tropy mnożą się i plączą. Krąg podejrzanych się poszerza.
Strach przeradza się w panikę. Ciało kobiety zostało okrutnie zbezczeszczone, z rozmysłem upozowane i porzucone na jednym z lubelskich cmentarzy. Morderca przez cały czas znajduje się o krok przed ścigającą go policją.
Do sprawy włącza się Miłosz Tracz, profiler mający za zadanie przygotować portret psychologiczny sprawcy.


„Grzech” to niesamowite połączenie kryminału, dobrego psychologicznego thrillera oraz dobrze skrojonego horroru. Ten debiut z pewnością zasługuje na Waszą uwagę – jeśli odnajdujecie się w takich gatunkach literackich i lubicie przyśpieszone tętno podczas lektury.
Powieść jest napisana lekkim językiem, bez zbędnego lania wody, choć nie brakuje opisów mających za zadanie uzupełnienie pewnych kwestii lub lepsze poznanie bohaterów. Akcja toczy się wartko, pędzi do przodu nieubłaganie, co z kolei powoduje niemożność oderwania się od lektury. 
Chora gra podjęta przez mordercę i porywacza jest dobrze przez niego zaplanowana, dzięki czemu jest on dwa kroki dalej przed policją. 
Czytelnik ma możliwość śledzenia i uczestniczenia w fabule zarówno z perspektywy stróżów prawa, idąc z nimi ramię w ramię podejmuje próby poskładania wszystkich faktów w spójną całość oraz zbierania coraz to mnożących się nowych dowodów w sprawie. Uczestniczy również w powieści poznając punkt widzenia od strony chorego umysłu sprawcy, który jest w moim odczuciu prawdziwym mistrzem manipulacji i perswazji. 

Max Czornyj uderzył mocno i mrocznie w rynek wydawniczy i przypuszczam, że nie spocznie na laurach, będzie jeszcze nie raz zaskakiwał swoim stylem oraz talentem do tworzenia niewyobrażalnie wciągających historii, które będą krążyć gdzieś nad granicami obłędu i szaleństwa.

„Grzech” jak dla mnie ma tylko dwa minusy – spokoju nie dają mi dwa wątki: jeden dotyczący Roberta Wolskiego i jego zachowania, przed zaginięciem żony, oraz dziwnego zachowania profilera Miłosza Tracza, gdy stara się powiązać fakty dotyczące motywów działania mordercy. Czytałam te fragmenty dwa razy i nie wiem, co o tym sądzić, bo nagle się urywają i nie za bardzo potrafię się do nich odnieść...Być może autor nawiąże do nich w kolejnej części i wówczas wszystko nabierze innego wymiaru.

Powieść ściele się trupem – to fakt, jednakże muszę przyznać autorowi duży plus, za to, że makabryczność działań psychopaty nie jest przedstawiona „tu i teraz”. Owszem mamy do czynienia z jego postępowaniem, widzimy bezpośrednio co robi, ale bardziej na zasadzie przewrotności jego skomplikowanego umysłu. Autor świetnie zastosował w tym względzie wszelkie możliwości manipulacji językowej. Czornyj nie mówi wprost – nie widzimy okrucieństwa mordercy, ale styl i dobór słownictwa, jaki zastosował w tych fragmentach mocno odziałuje na psychikę i wyobraźnię czytelnika, staje się on bowiem świadomy tego, co się może stać, strach i ból porwanych kobiet jest współodczuwalny i wyziera ze stron powieści zastygając w niemym krzyku.

To niezaprzeczalnie wbija w fotel i nie pozwala oderwać się od powieści. Wiedziona ciekawością co dalej dotarłam do ostatnich stron książki z nadzieją na wyjaśnienie choćby kilku kwestii...jednak autor nie dał mi wytchnienia...
Koniec „Grzechu” okazał się być dopiero początkiem!
Mam milion pytań w głowie, które pozostało bez odpowiedzi. Cały ogrom emocji, które nagromadziły się we mnie, a nie znalazły ujścia.
Jednym słowem Max Czornyj swoją powieścią rozbudził mój apetyt i bez skrupułów pozostawił mnie na głodzie.


Jeśli lubicie dobrą akcję z dreszczem strachu przebiegającym po karku, mnóstwo tajemnicy i nierozwikłanych wątków, które są dopiero początkiem wielkiej niewiadomej...to jest to książka idealna dla Was.

Ja z pewnością sięgnę po kolejną część serii...chociaż tak naprawdę nie potrafię przewidzieć co ona mi przyniesie.
Mam tylko nadzieję, że autor na świetnym debiucie nie zakończy swojej kreatywności w budowaniu napięcia, sterowaniu czytelnikiem wedle własnych zasad oraz potęgowaniu irracjonalnego strachu, który odczuwałam podczas czytania tej powieści. 

Wypożycz na w.bibliotece.pl

"Nieodnaleziona" Remigiusz Mróz



NIEOD

NALE 

ZIONA

Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: FILIA, Filia Mroczna Strona.


„Nieodnaleziona” Remgiusza Mroza to kolejna w jego literackim dorobku powieść. Wszystkich nie czytałam, ale uwielbiam serię prawniczych kryminałów jego autorstwa. W międzyczasie próbowałam przeczytać inną jego serię z komisarzem Forstem – jednak po trzech tomach odpadłam, nie wspominając o „Czarnej Madonnie”, która w zeszłym roku wkroczyła na rynek wydawniczy z wielką pompą owianą tajemnicą, a którą to porzuciłam niestety po dwóch rozdziałach. Widocznie sięgnęłam po nią w nieodpowiednim dla siebie momencie.
Jednak wydana w tym roku „Nieodnaleziona” zwróciła moją uwagę. 
Czy trafiła w mój gust i czy nie poległam podczas jej czytania, dowiecie się w dalszej części recenzji.


Gdybym oświadczył jej się chwilę wcześniej, nigdy by do tego nie doszło. Nie napadnięto by nas, ja nie trafiłbym do szpitala, a ona nie zniknęłaby na zawsze z mojego życia.

Dziesięć lat po zaginięciu narzeczonej, Damian Werner jest pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Pewnego dnia trafia jednak niespodziewanie na ślad ukochanej – ktoś zamieszcza jej zdjęcie na jednym z profili spotted, szukając dziewczyny.

Werner jest gotów przyjąć, że to przypadkowe podobieństwo, spotter wgrywa jednak drugie zdjęcie. Zdjęcie, które zrobił jej sam Werner na kilka dni przed zaginięciem – i którego nikomu od tamtej pory nie pokazał.

Kto szuka dziewczyny? I czy to naprawdę ona pojawiła się po dziesięciu latach?
Damian znał swoją narzeczoną od dziecka, spędzali ze sobą każdą chwilę. Szukając odpowiedzi na kolejne pytania, odkrywa jednak, że nie wiedział o niej wszystkiego...




„Nieodnaleziona” to thriller psychologiczny, który moim zdaniem napisany jest bardzo dobrze, rzekłabym, że wyśmienicie, który zafascynował mnie od pierwszych stron i wciągnął bezapelacyjnie w szalony wir zdarzeń. 
Ten jeden dzień spędzony z Mrozem przyniósł mi ogromną dawkę adrenaliny.
Czy może być coś lepszego? 
Czy książka, która w upalny dzień powoduje gęsią skórkę na rękach może być zła? 

Moim zdaniem „Nieodnaleziona” to poza prawniczą serią Remigiusza – jest jego jedną z lepszych powieści. Z pewnością warto zwrócić na nią uwagę i poświęcić czas na jej czytanie.

„Nieodnaleziona” porusza społeczny problem przemocy wobec kobiet. Mróz obrazowo przedstawia okrucieństwo fizyczne jakiego doświadczają setki kobiet w naszym kraju. Nie zapomina jednak, że przemoc to również psychiczne znęcanie się nad słabszym, zastraszanie, uzależnianie od siebie, odcinanie kontaktów, tak by ofiara skazana była tylko i wyłącznie na swojego kata.
Mróz świetnie sobie poradził z tym tematem – aczkolwiek (w moim odczuciu bohaterka jego powieści, próbująca wyzwolić się spod jarzma przemocy, została przedstawiona nie do końca autentycznie). Jest to oczywiście tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucie – możecie się z tym nie zgodzić i macie do tego prawo. 
Z moich prywatnych obserwacji wiem, że znaczny procent kobiet, które każdego dnia doświadczają przemocy fizycznej i psychicznego nękania, nie posiada tak szerokiej wiedzy informatycznej jaką ma Kasandra. Owszem – są wyjątki – i mam nadzieję, że dzięki temu łatwiej mogą się wyplątać z patowej sytuacji, Jednakże biorąc pod uwagę, że akcja rozgrywa się w Polsce i realia są również typowe dla naszego kraju, to niestety z żalem muszę stwierdzić, że w moim odczuciu mało jest takich kobiet, które aż tak byłyby w stanie operować wiedzą i doświadczeniem informatycznym, a jeśli już potrafiłby to zrobić, to uważam, że mogłyby wyplątać się z toksycznego związku w o wiele łatwiejszy i prostszy sposób aniżeli bohaterka wykreowana przez autora.


Niemniej jednak – powieść jako całość – wywarła na mnie pozytywne wrażenie, w przeciwnym wypadku nie pochłonęłabym jej w jeden dzień.
„Nieodnaleziona” trzyma w napięciu, gwarantuje sporo emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Fabuła jest skomplikowana i kluczy po bezdrożach kolejnych stron, by w którymś momencie się zacieśnić. Plastyczny styl autora i sposób kreowania poszczególnych sytuacji, daje bardzo do myślenia. Zakończenie również jest mocno zaskakujące – powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam. 
Muszę pochwalić autora również za obrazowe i odważne opisy przemocy domowej. W naszej rodzimej literaturze mało jest tych odważnych – mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.
A szkoda! Bo akurat to zjawisko pretenduje to grupy tych najbardziej powszechnych, ale i do tych najbardziej niszowych, upychanych nadal wśród czterech ścian, gdzie rozgrywa się dramat.
Może dzięki właśnie takiemu obrazowemu przedstawieniu sprawy (chociaż włos się od tego na głowie jeży) – ktoś kiedyś podniesie słuchawkę, kiedy za ścianą usłyszy odgłosy domowej przemocy. I nie pozostanie obojętny.

„Nieodnaleziona” jest powieścią, po którą warto sięgnąć i nie trzeba być „mrozomaniakiem”, by dostrzec w niej ogrom potencjału i dobrej idei, którą autor chciał przekazać czytelnikom.
Zachęcam Was zatem do sięgnięcia po nią i naocznego przekonania się, o tym że autor potrafi zmrozić krew w żyłach. 


Wypożycz na w.bibliotece.pl

niedziela, 22 kwietnia 2018

"Przytulajka" Antologia



PRZYTULAJKA 


Autorzy: Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Małgorzata Kalicińska, Karolina Wilczyńska, Agata Przybyłek, Natalia Sońska, Agnieszka Lis, Agnieszka Olejnik, Joanna Szarańska, Magdalena Wala, Izabela M. Krasińska, Joanna Gawrych-Skrzypczak, Małgorzata Mroczkowska.

Wydawnictwo: CZWARTA STRONA

Kiedy ukazały się w sieci pierwsze zapowiedzi „Przytulajki” stała się moją obsesją. Po prostu, wiedziałam, że to książka, która musi stać u mnie na półce. Po wielu perypetiach stałam się jej szczęśliwą posiadaczką. W końcu...mogłam się w niej zagłębić, przytulić i nie wychodzić ze świata opowiadań przez kilka dni, jest to bowiem antologia krótkich utworów napisanych przez trzynaście polskich autorek.

Lubisz się przytulać? Autorki najpiękniejszych powieści obyczajowych stworzyły opowiadania pełne miłości do domowych pupilów. Przygotuj kubek herbaty, ciepły koc i wtul się w nasze rozgrzewające historie.
„Przytulajka” to trzynaście chwytających za serce opowieści, w których psy, koty i inni czworonożni przyjaciele namieszają w życiu swoich właścicieli. Zwierzaki pomagają zatrzymać się w codziennej gonitwie i dostrzec serdeczność innych ludzi. Może miłość czeka bliżej, niż myślisz?
Ciche mruczenie, miękkie futerko, merdający ogonek i oklapnięte uszko zawsze wywołują uśmiech na twarzy.

Zwierzęta są nieodłącznym towarzyszem człowieka od zarania dziejów. Większość z nas ma w domu swojego ulubieńca lub marzy, że kiedyś będzie miało. Najpopularniejsze są wciąż psy i koty, chomiki, szczurki czy kanarki. Oczywiście bywają osoby zakochane w wężach, świnkach wietnamskich czy małpach – gusta bywają różne – i o nich się nie dyskutuje.

Co takiego zwierzęta mają w sobie, że tak chętnie się nimi otaczamy? Dlaczego czynimy je powiernikami naszych uczuć i niewypowiedzianych myśli? Czemu, większość z nas na widok psa lub kota ma nieodpartą ochotę na pogłaskanie go lub zawołanie „kici, kici” czy „śliczny piesek”? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Niewątpliwie zwierzęta uaktywniają ukrytą w nas wrażliwość, dobroć, pozwalają nam się otworzyć i poczuć bezpiecznie. Obecność zwierzęcia wpływa zatem nie tylko na ludzki umysł, ale również na ciało. Przebywanie ze zwierzętami ma wyjątkowo dobroczynny wpływ na człowieka. Dzieci, dorośli, starsi, zdrowi i chorzy – dla każdego z nas zwierze może być lekarzem, przyjacielem czy psychologiem. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, jednak ukochany pies, mruczący na kolanach kot, czy nawet pływające w akwarium rybki – każde z nich daje człowiekowi coś dobrego, ubogaca życie, czyni je piękniejszym i zdrowszym. W zamian za miłość i opiekę, zwierze daje nam wiele cennych darów. Nic więc dziwnego, że tymi zjawiskami tymi zajęła się nawet medycyna – powstała dogoterapia, hippoterapia, delfinoterapia etc.


Trzynaście opowiadań o kotach, psach, koniach, jeżach, krowach itd. to istna plejada zwierzęcych gwiazd na firmamencie ludzkiego życia. Muszę przyznać, że wywołały we mnie wiele emocji, na niektórych wzdychałam pełna smutku, na innych uroiłam łzy wzruszenia, śmiechu i radości też nie zabrakło :) Siedziałam, czytałam a na moich kolanach spała moja psia mordeczka i czułam jak jej ciepło rozchodzi się po moich mięśniach. Bez niej moje życie byłoby bardzo ubogie.

„Przytulajka” niesie ze sobą wiele mądrości. Przede wszystkim porusza temat porzucania zwierząt w okresie wakacyjnym czy w momencie gdy stają się one dla człowieka kłopotliwe z różnych względów. To okrutne i nigdy się z tym nie pogodzę. Dobrze, że autorki poruszyły ten aspekt, bo mimo wszystko wciąż ten proceder jest szeroko zakrojony i chyba nie ma na niego mocnych.
Książka uświadamia jak wiele człowiek może skorzystać na obcowaniu ze zwierzętami, to one uczą nas miłości, odpowiedzialności, szacunku. Nie raz i nie dwa są kołem ratunkowym w sytuacji kiedy nie ma obok nas nikogo. Ale potrzebują one również naszego zaangażowania emocjonalnego i fizycznego w relacjach człowiek – zwierzę. Tylko wówczas ma to sens i tylko wtedy wzajemnie możemy funkcjonować w symbiotycznym związku.

Opowiadania zebrane w „Przytulajce” wywarły na mnie spore wrażenie, w większości napisane są lekkim tonem i czyta się je bardzo szybko. Czułam jak otulają mnie swoim ciepłem, machają ogonkami, rżą i mruczą. 
Autorki zachowały w nich swój styl pisania, a zatem była to dla mnie niesamowicie przyjemna lektura.
Niestety – muszę to powiedzieć – wśród wszystkich opowieści znalazła się jedna, której nie mogłam przetrawić i która w moim odczuciu jest fatalną pomyłką, głównie za sprawą użytego słownictwa. Spodziewałam się po autorce czegoś zupełnie innego, a tu takie coś :(, co zupełnie do mnie nie przemówiło. Wydźwięk tego opowiadania i sama fabuła oraz zakończenie historii posiada sporo potencjału, tylko sposób ubrania tego wszystkiego w słowa, jak dla mnie okazał się nietrafiony.
Niemniej jednak – pozostałych dwanaście opowiadań – sprawiło mi niesamowitą przyjemność czytania i wniosły w moje życie ogromnie dużo pozytywnych emocji.


„Przytulajka” to idealna książka dla miłośników zwierząt, ale również dla tych, którzy sceptycznie podchodzą do tematu posiadania „sierściucha” w domu. Myślę, że warto takiej osobie podsunąć tę lekturę, być może zmieni ona jego nastawienie i sprawi, że spojrzy na zwierzęta bardziej ufnym wzrokiem.
Ogromnie Was zachęcam do lektury – uprzedzając lojalnie – że czasem chusteczki będą Wam potrzebne, bo łezka potrafi się zakręcić.
To co dacie się przytulić „Przytulajce”?

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 


Wypożycz na w.bibliotece.pl

"Dwór w Czartorowiczach: Nowe pokolenie" Monika Rzepiela



DWÓR w CZARTOROWICZACH 

NOWE POKOLENIE

Autor: Monika Rzepiela
Cykl: Saga Polska (tom 2)
Wydawnictwo: Szara Godzina

Na kolejną część polskiej sagi autorstwa Moniki Rzepieli wyczekiwałam długo. Pierwsza część oczarowała mnie pięknym staropolskim słownictwem, naturalnością i pietyzmem z jakim autorka przedstawiła ówczesny okres i życie mieszkańców podolskiej wsi tuż po Powstaniu Styczniowym.

Ewa Sasicka po przeprowadzce do Olechowicz wiedzie szczęśliwe życie u boku Marcina. Szybko przejmuje obowiązki żony dziedzica i przyzwyczaja się do warunków oraz zasad panujących we dworze. Nie zapomina o rodzicach i ukochanych Czartorowiczach. Tymczasem jej kuzynka Iga przeżywa osobiste dramaty, których nie jest w stanie przesłonić udany związek z Leonem.
Obie kobiety – jako mężatki i matki – muszą wziąć losy swych rodzin we własne ręce. Dorasta bowiem kolejne pokolenie, krystalizują się jego marzenia i rozczarowania, plany i nadzieje, miłości oraz zdrady.
Życie na dalekim Podolu toczy się swoim rytmem, z dala od miejskiego zgiełku, w oczekiwaniu na wielkie wydarzenia…

Jak wiecie uwielbiam klimaty dawnych czasów, a jeśli są one jeszcze oddane w sposób wierny i dokładny, to tym bardziej nie mogę się oprzeć takim pozycjom.
Dlatego po „Dwór w Czartorowiczach: Nowe Pokolenie” sięgnęłam bez obaw, że fabuła czy sposób pisania autorki mnie zawiodą.

Tym razem Monika Rzepiela zabiera nas w kolejną podróż w czasie, ale jedziemy w nią o tyle pewniejsi, bo wiemy, że spotkamy bohaterów dobrze nam znanych. Mieszkańcy dworu w Czartorwiczach ponownie otwierają przed nami drzwi swojego domu i witają nas z otwartymi ramionami. Tak właśnie się czułam kiedy zaczęłam czytać pierwsze strony powieści, ogromna radość przeplatana szczyptą ciekawości.


„Dwór w Czartorowiczach: Nowe Pokolenie” to historia życia, które biegnie nieubłaganie do przodu, nic nie stoi w miejscu poza domem, a najpewniejszą rzeczą na świecie jest rodzina.
Główni bohaterowie – znani z pierwszej części – Emilia, Antoni, Ignacy oraz Blanka są już dziadkami, natomiast Ewa i jej kuzynka Iga – żonami i matkami.
Monika Rzepiela nie szczędzi swoim bohaterom codzienności, są nowe kłopoty i nowe problemy, nowe radości i wyzwania...czyli kolokwialnie mówiąc koło życia zatacza kręgi i nieubłaganie gna do przodu. A w życiu jak, to życiu bywa, jest różnie. Złe chwile przeplatają się z dobrymi, łzy mieszają się ze śmiechem, narodziny mijają się ze śmiercią bliskich.
W powieści pojawiają się nowi bohaterowie, którzy w pewnym momencie zaczynają wieść prym w tej historii – to właśnie tytułowe nowe pokolenie. Poznajemy Adelajdę – córkę Ewy, oraz jej kuzynostwo, a także dzieci okolicznych mieszkańców miejscowości.

„Dwór w Czartorowiczach: Nowe pokolenie” tak jak poprzednim razem oczarował mnie swoim archaicznym słownictwem i sposobem wyrażania się bohaterów. Chociaż czas biegnie szybko, to zdarzenia i sprawy  bohaterów krążą wokół rodzinnych i kościelnych tradycji, co stwarza bardzo wyraźny obraz ówczesnego życia, daje to również czytelnikowi podwalinę do tego, by mógł się czuć dumny z własnej historii i tradycji, które do dziś w wielu domach mają ogromne znaczenie. 
Dla mnie osobiście ta powieść nie jest tylko powieścią samą w sobie – moim zdaniem obie części są pięknym hołdem oddanym polskości i rodzimym tradycjom, obrzędom i kulturze.

Myślę, że Ci z Was którzy czytali pierwszy tom Sagi Polskiej i bez mojego zdania sięgną z chęcią i sentymentem po tę część. Natomiast jeśli jesteście jeszcze przed lekturą „Dworu w Czartorowiczach” to z czystym sumieniem i ogromną przyjemnością mogę Wam polecić obie powieści. 
Znajdziecie w niej przepiękny obraz rodziny, wartości, które niegdyś były priorytetowe i każdy wysysał je z mlekiem matki, dumę, honor, patriotyzm, a nader wszystko odnajdziecie w tej powieści polskość – może nieco zapomnianą, nieco przykurzoną, ale tą o którą kiedyś walczyli nasi przodkowie. 
Warto o tym pamiętać – zwłaszcza dziś w 2018 roku – kiedy to, obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości! Od stu lat nasz kraj dumnie widnieje na mapie Europy :)


Szkoda mi tylko jednego, a mianowicie zakończenie tej części jest równocześnie zakończeniem Polskiej Sagi. Nie ukrywam, że miałam nadzieję na dużo, dużo więcej. Naprawdę – słowo saga kojarzy mi się z czymś długim – wielopokoleniowym, oczywiście to wszystko autorka zawarła w obu powieściach, ale niezmiernie mi żal, że już więcej nie wrócę na Podole z tamtych lat.

Czekam – mając nadzieję, że może Monika Rzepiela – przeniesie mnie następnym razem w inne rejony Polski i inne czasy historyczne, bo zdecydowanie talentu do pisania o przeszłości jej nie brakuje.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina. 




Wypożycz na w.bibliotece.pl

środa, 18 kwietnia 2018

"Anka i Diabeł Stróż" Nina Majewska - Brown / RECENZJA PREMIEROWA



ANKA 

i DIABEŁ STRÓŻ

Autor: Nina Majewska – Brown
Cykl: Anka (tom 2)
Wydawnictwo: EDIPRESSE


„Anka i jej diabeł stróż” Niny Majewskiej – Brown przybyła do mnie niedawno zupełnie niespodziewanie, a jednak zainteresowała mnie (i to bardzo) swoim okładkowym opisem. Jest to druga część cyklu "Anka" i odrobinę się obawiałam, ponieważ pierwszej nie czytałam i obawiałam się, czy nie będzie mi to utrudniało lektury.

Anka jest nieustannie zaskakiwana przez życie i najbliższych. Nie dość, że przeprowadza się na znienawidzoną wieś, że nareszcie przeciwstawia się toksycznej szefowej, że w wieku czterdziestu lat ma zostać babcią, to w dodatku sama się zakochuje. I nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że mężczyznę zna tylko z monitora komputera.
Co sprawia, że pożycza ukochanemu pieniądze, biorąc kredyty gdzie się da? Że dla niego oszukuje przyjaciół, finalnie zrywając z nimi kontakt? Jaką moc ma ten wirtualny mężczyzna, że dla niego rezygnuje z rodziny, domu, pracy i tylko u jego boku dostrzega jedyną szansę na własne spełnienie?

Historia o tym, jak zaślepienie potrafi zniszczyć szczęście, odebrać spokój i poczucie bezpieczeństwa.

„Anka i diabeł stróż” to powieść, którą pochłonęłam w ekspresowym tempie. Napisana lekkim barwnym językiem, dzięki czemu czyta się ją bardzo przyjemnie. Szybko się okazało, że moje obawy, co do trudności w czytaniu są zupełnie bezpodstawne. Nie czułam ani odrobiny dyskomfortu z tego tytułu, że nie przerobiłam pierwszej części i nie rzutowało to absolutnie na mój odbiór tej powieści. 


„Anka i diabeł stróż” to opowieść o tym, że można czuć się bardzo samotnym nie będąc samemu. Anka – tytułowa bohaterka ma na swoim koncie długi staż małżeński, a mimo to jest książkowym przykładem na to, że nie podgrzewana zupa w końcu stygnie i zaczyna kisnąć. Relacje pomiędzy nią a jej mężem – nie są skomplikowane, nie ma awantur, nie ma burzy...jest po prostu nijako, bezpłciowo i bezbarwnie, a to najkrótsza droga do zrobienia głupoty.
Anka w poszukiwaniu akceptacji i odrobiny adoracji wikła się w dziwny związek z facetem poznanym przez internet. Ta relacja, w którą z dnia na dzień brnie coraz bardziej, mimo racjonalnych i uzasadnionych ostrzeżeń przyjaciółki, zaczyna rodzić komplikacje w jej poukładanym i mimo wszystko, całkiem niezłym życiu. Jestem jednak w stanie ją zrozumieć – jej potrzeby, były swego czasu również moimi potrzebami i podobnie jak ona – przez jakiś czas żyłam bardziej własnymi wyobrażeniami aniżeli rzeczywistością, w taką pułapkę bardzo szybko można wpaść, zwłaszcza jeśli napędza nas samotność i potrzeba bycia w czyimś centrum zainteresowania.
Mężczyzna – który dał Ance to, czego nie miała na co dzień – działał w bardzo porosty sposób – jego postępowanie w myśl zasady „kropla drąży skałę” sprawdziło się bezapelacyjnie. Zmanipulował ją totalnie i uzależnił od siebie, chociaż w rzeczywistości niewiele jej dał, poza swoimi słowami.
Nie od dziś wiadomo, że dobrze dobrane słowa mają wielką moc sprawczą, jeśli do tej pory w to nie wierzyliście – to po tej lekturze, zmienicie zdanie.
Wieli z Was z pewnością skrytykuje Ankę, nazwie ją głupią czy dziecinnie naiwną. Sama bym ją tak nazwała, gdybym nie miała podobnych doświadczeń jak ona. Może niektórzy z Was nie przyznają się do tego, ale mam nadzieję, że polubicie ją – bo wbrew temu co robi – jest kobietą mądrą życiowo i doświadczoną. 
Czemuż więc uległa takiemu zaślepieniu? – zapytacie. 
No cóż...pragnienie bycia kochanym i akceptowanym, siedzi w każdym człowieku, w jednych mniej, w drugich bardziej. Czasami wystarczy mały życiowy zakręt, by to pragnienie stało się jedynym napędzaczem, a wówczas można bardzo szybko wpakować się w bagno po same uszy.

Powieść „Anka i diabeł stróż” porusza również zupełnie inny aspekt samotności – przykładem tego jest Aneta – mocno zarysowana w tej powieści, a jej potrzeby i samotność pokazane są z zupełnie innej perspektywy niż potrzeby i samotność Anki. Jest dziewczyną Kamila (syna Anki) w zaawansowanej ciąży. Jej samotność i strach przed przyszłością, był momentami dla mnie paraliżujący. Autorka świetnie wykreowała tę postać, choć poboczną, to praktycznie wnoszącą w tę historię mocny ładunek emocjonalny, który poznajemy przez pryzmat rodzącego się uczucia młodej matki do swego nienarodzonego dziecka, po zmartwienia związane z rozwojem płodu, brak środków na życie, brak akceptacji ze strony matki, nieczułość i infantylność ojca dziecka, złe samopoczucie, opuchnięte kostki, i wreszcie strach przed samym porodem, który może odebrać przyszłej matce wszelką radość. Aż po zaufanie i wdzięczność jakie budzi się w dziewczynie w stosunku do Anki – czyli jej przyszłej teściowej. 

Te dwie jakże różne kobiety – mają w sobie wielkie poczucie beznadziejności, każda z innych powodów, każda z innych przyczyn i każda walczy z nimi na inne sposoby.
Obserwując ich relacje – budzącą się między nimi więź – czułam się tak, jakbym patrzyła na nadmuchiwane koło ratunkowe.
Moim zdaniem – to będzie dla nich obu bardzo ważna i kluczowa relacja, która przyniesie obu rozwiązanie i zaspokojenie ich potrzeb. Tylko, że na razie one o tym nie mają pojęcia.
Nie chcę Wam zbyt dużo zdradzać, bo chciałabym, żebyście sięgnęli sami po tę powieść – mam tylko jedną prośbę – nie traktujcie z góry tych dwóch kobiet i nie szafujcie wyrokami zbyt szybko.
Czasami warto bowiem oddać się chwili refleksji i dać się ponieść empatii, by móc zrozumieć drugiego człowieka. 


„Anka i diabeł stróż” ma otwarte zakończenie – co znaczy, że o dalszych losach bohaterów przeczytamy w kolejnym tomie. I powiem Wam, że chętnie sięgnę po kolejną część. Bardzo chcę poznać losy tych dwóch kobiet. Dowiedzieć się, jak Anka poradziła sobie w związku z Arturem? Czy może uda jej się odnaleźć drogę prowadzącą ponownie w ramiona Macieja – jej męża? Czy Kamilowi uda się wziąć w garść i unieść spoczywający na nim ciężar odpowiedzialności? I wreszcie dowiedzieć się, czy Aneta znajdzie w sobie siłę, by kroczyć przez życie jako młoda matka? Czy spełni swoje plany?

Za niespodziewany egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Edipresse. 

niedziela, 15 kwietnia 2018

Wielka Wymiana Książkowa Przeczytaj i PODAJ DALEJ vol. V. kwiecień 2018


 
Wielka Wymiana Książkowa Przeczytaj i PODAJ DALEJ 
edycja V  
15-22 kwiecień 2018.

 

Już po raz V jest organizowana akcja - Wielka Wymiana Książkowa Przeczytaj i Podaj Dalej, której celem jest wymiana książek między jej uczestnikami.
Akcja trwa w dniach: 15-22 kwiecień 2018.

Ja uczestniczę w akcji już drugi raz - poprzednią edycję znajdziecie w linku poniżej: 
IV edycja Wielkiej Wymiany Książkowej

OGÓLNE ZASADY WIELKIEJ WYMIANY KSIĄŻKOWEJ
•         Udział w akcji może wziąć każdy - nie tylko bloger.
•         Książkami się wymieniamy, nie sprzedajemy !
•         Wymiana odbywa się bezkosztowo - uczestnicy ponoszą jedynie koszty przesyłki.
Jeśli dojdzie do wymiany – szczegóły ustalane są prywatnie np. mailowo. :) 


Jeśli coś Cię zainteresuje napisz o tym w komentarzu, najlepiej z pozycjami które Ty masz na wymianę.

Jeśli dojdzie do wymiany – szczegóły ustalane są prywatnie np. mailowo. :)



Akcja prowadzona jest na blogach:
savethemagicmoments.pl
- socjopatka.pl 
- wydarzenie na FB   


Jak wziąć udział w akcji?
•    15  kwietnia na swoim blogu wstawiasz wpis, podając informację o tym, jakie książki masz dostępne na wymianę (koniecznie ze zdjęciami) z zaznaczeniem tego, w jakim są stanie (bardzo dobry, dobry, średni). 
•     Link do swojej publikacji umieszczamy w linkowym party dostępnym na blogu http://savethemagicmoments.pl/ oraz http://socjopatka.pl/ we wpisach poświęconych akcji Wielkiej Wymiany Książkowej, które pojawią się 15 kwietnia. 

W akcji mogą wziąć udział nie tylko blogerzy. Zatem jeśli ktoś czyta ten wpis, ale nie prowadzi bloga, też może się ze mną wymienić.
Wystarczy napisać na maila jaka książka Cię interesuje i jakie książki proponujesz na wymianę: aftanasjoanna@wp.pl  albo dodać komentarz pod tym wpisem. 


MOJE KSIĄŻKI NA WYMIANĘ:
1.  "Zaginiony świat, Jurassic park" Michael Crichton stan bdb Wymiana z Paulą z bloga teoriakobiety.pl
2. "Zimowe dzieci" Jenifer McMahon stan idealny Wymiana z Kasią z bloga Panna Jagiellonka
3. "Diabeł ubiera się u Prady" Lauren Weisberger stan dobry (książka odkupiona z biblioteki, posiada oznaczenia i pieczątki). 
4. "Weranda pełna słońca" Juliette Fay stan dobry (książka odkupiona z biblioteki, posiada oznaczenia i pieczątki). 
5. "Czasami kłamię" Alice Feeney stan idealny Recenzja Wymiana z Kasią z bloga Panna Jagiellonka
6.  Trylogia Małgorzaty Kalicińskiej stan bdb (tej serii nie rozdzielam!)
  • "Dom nad rozlewiskiem"
  • "Miłość nad rozlewiskiem" 
  • "Powroty nad rozlewiskiem" 
7. "Mój pomysł na życie" Elżbieta Kosobucka stan idealny Recenzja
8. "Hotel pod jemiołą" Richard Paul Evans stan idealny Recenzja  Wymiana z Iwoną z bloga Ja Książkoholik
9.  Saga GRA O TRON George R.R. Martin NOWE oprawa twarda (wolałabym oddać komuś całość w proporcji 1:1 czyli książka za książkę, ale jeśli nikt nie będzie chętny dokonam pojedynczych wymian :)
  • "Gra o tron" T. 1 Wymiana z Iza z bloga nietylkorozowo.pl
  • "Starcie królów" T. 2 
  • "Nawałnica mieczy - stal i śnieg" T. 3 cz. 1 
  • "Nawałnica mieczy - krew i złoto" T. 3 cz. 2 
  • "Uczta dla wron - cienie śmierci" T. 4 cz 1 
  • "Uczta dla wron - sieć spisków" T. 4 cz 2
10. "Pragnienie"  Jo Nesbø.  Seria Harry Hole stan idealny Recenzja Wymiana z Iwoną z bloga Ja Książkoholik
11. "Inferno" Dan Brown, stan dobry, rogi okładki nieco pozaginane. 
12. " Testament Baphometa" Greg Gindick stan dobry. Wymiana z czytadelko.blox.pl
13. "Przepis na szczęście" Katarzyna Michalak NOWA
14. "Wiedziałam, że tak będzie" Kasia Pisarska NOWA
15. "Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk stan idealny jak Nowa

16. "Wszystko wina kota" Agnieszka Lingas - Łoniewska  Wymiana z Kasią z bloga Bibliotecznie























Posiadam też sporo książek dla dzieci na wymianę, może komuś wpadną w oko. Niekoniecznie wymiana musi być na dziecięcą literaturę. :)
11. "Szatan z siódmej klasy" Kornel Makuszyński stan dobry, lektura szkolna
12. "Wierszyki domowe" Michał Rusinek stan idealny, twarda oprawa, lektura w I kl. Wymiana z neavecreations.wordpress.com
13. Seria książek o Bolku i Lolku, stan idealny, twarda oprawa (jeśli nastąpi wymiana całej serii z jedną osobą dodam figurki chłopców jako gratis -> taka wymiana na zasadzie 1:1 czyli książka za książkę) -> serię mogę podzielić na pojedyncze wymiany, bo nie trzeba ich czytać w kolejności!
  • "Nowe przygody Bolka i Lolka"
  • "Nowe przygody Bolka i Lolka - Łowcy tajemnic"
  • "Nowe przygody Bolka i Loka - Urodziny" 
  • "Bolek i Lolek - Genialni detektywi" + Poradnik detektywa w środku
  • "Bolek i Lolek - Szalony Pościg + Poradnik podróżnika w środku Wymiana z Magdalena Moruś. 
14. Seria "Czytam sobie" Stan idealny (całą serię wymienię na jedną książkę).
  • "Świąty Mikołaj" Agnieszka Tyszka, poziom 3
  • "Szarka" Ewa Nowak, poziom 3 
  • "Mecz o wszystko" Ewa Nowak, poziom 3 
  • "Pułapka na ktosia" Ewa Nowak, poziom 3
  • "Pokój NieGościnny" Grzegorz Kasdepke, poziom 3
  • "Mur - o historii powojennego Berlina" Rafał Witek, poziom 2 
  • "Tytus w cyrku" Joanna Olech, poziom 2. 
15. Księga Bajek, stan idealny, twarda oprawa. 
16. "Kasia i Bari" stan bdb, twarda oprawa, super ilustracje
17. "Liczyrzepa - Duch Karkonoszy" stan dobry, twarda oprawa
18. "Bajki" - Puszkin, stan dobry, twarda oprawa
19. Baśnie z gór, stan dobry, twarda oprawa 
20. "Najpiękniejsze baśnie" Perrault, stan dobry -, twarda oprawa (wewnątrz wpis zrobiony ołówkiem). 






Serdecznie zapraszam do negocjacji :) 
Mam nadzieję, że znajdziecie u mnie coś ciekawego dla siebie 
i uda nam się dokonać owocnych wymian. 
Asia 

PS. Książki których szczególnie poszukuję to:
 "Tajemnice starego domu"
I. Gołębiewska
 "Pamiętniki ze starego domu" I. Gołębiewska
 "Spalone Mosty" I. Frączyk
"Jedną nogą w niebie" I. Frączyk
 "Maszyna do pisania" Katarzyna Bonda

Jeśli masz którąś z nich to daj znać! 
Możemy negocjować, bo mam w domu jeszcze kilka pozycji niewystawionych, które mogę zaproponować.  

Do każdej wymiany dodaję zakładki od portalu w.bibliotece.pl 
Zapraszam :)  

EFEKTEM BARDZO UDANYCH WYMIAN 
- ZA KTÓRE SERDECZNIE WAM DZIĘKUJĘ
JEST SPORO NOWOŚCI, KTÓRE ZASILIŁY MOJĄ BIBLIOTECZKĘ